Mistrz Przetrwania
  
Strona Główna ::  Forum ::  Szukaj
Maja 12 2024 23:31:24 
 
Nawigacja

Menu główne
Strona Główna
Forum
Szukaj

Mistrz Przetrwania
Podsumowanie MP
Co to jest?
Zasady
Rozbitkowie Online
Gości Online: 1
Brak Użytkowników Online

Zarejestrowanych Użytkowników: 550
Najnowszy Użytkownik: ofysa
Wątki na Forum

Najnowsze Tematy
Książki
Seriale
Hit czy Shit
Filmy/Klub Filmowy ":o"
Zadaj pytanie

Najciekawsze Tematy
Wyspa [9992]
Obóz Tamtych [6587]
Zabawa w telepatię [5441]
HAWKINS [3604]
ZLOsT [3580]
Last Seen Users
Umbastyczny09:51:01
Otherwoman 1 week
chlaaron 2 weeks
Lincoln 4 weeks
mrOTHER 4 weeks
Diego 5 weeks
Flaku 9 weeks
shimano10 weeks
Amaranta21 weeks
Andzia38 weeks
Wyszukiwarka


Zobacz Temat
Mistrz Przetrwania | Inne | Uniwersum Mistrza Przetrwania
Strona 18 z 19 << < 15 16 17 18 19 >
Autor RE: Złote Usta MP
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17695

Administrator

Dodane dnia 03-03-2015 13:25
Siedze na wydziale i chichram się jak głupek...


Bacon miał wrażenie, że Arab chce z niego zrobić sernik...



Wobec gwałtowności i brutalności Jarraga, Locke miał zamiar odgrywać rolę dobrego policjanta mimo wcześniejszych słów. -Zrobię mu na śniadania ten pierdolony sernik szwedki. Jak będzie go jadł, to może się wygada... - myślał John, patrząc równocześnie jak Sayid torturuje więźnia.



AAAAAAAAA!!! - wył Francis z bólu. - LOOOCKE! SERNIK! DAJ MI SERNIIIKKKK! - wykrzyczał, błagając o cudowny sernik Toma, który mógł ukoić ból.





We are all evil in some form or another, are we not?

Edytowane przez Otherwoman dnia 03-03-2015 13:29
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Amaranta
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Ana Middleton

Postów: 2064

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 04-03-2015 21:22
Otherka:

Ben wyjął popcorn i sie wszystkiemu przyglądał z bezpiecznej odległości

Jack, rzuć broń! - krzyknął Ben do Shepharda, gdy temu skończyły się naboje. Teraz było już bezpiecznie pokozaczyć przy doktorku.



Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17695

Administrator

Dodane dnia 06-03-2015 21:50
adi smiley

- Palce również to za mało - odparł Nick i by je pokazał tak jak Burton swoje znamię ale ich nie miał więc nie mógł nic pokazać.





We are all evil in some form or another, are we not?
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
panda
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Cherrrie Swanson

Postów: 7730

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 29-03-2015 00:25
BEST OF MP smiley


- Kiedy byliśmy razem w Świątyni jakiś miesiąc temu usłyszeliśmy szepty i zaczęliśmy szukać miejsca skąd dobiegają. No i znaleźliśmy. Dochodziły z tuneli pod budowlą i tylko przeze mnie tam weszliśmy bo Tobias nie chciał. A potem dostałem chyba w głowę i obudziłem się sam, a Tobiasa już nie było. On zniknął, a ja się z tego cieszyłem bo ja - Scott nie umiał tego dokończyć - bo ja, bo ja się w tobie zakochałem Beatrice.



Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17695

Administrator

Dodane dnia 26-07-2015 23:36
To skandal, że ten temat spadł na 2 stronę.
Odświeżam:

Umba

To było zabawne. Nauczycielka matematyki zapowiedziała, że czeka ich "wyjątkowa lekcja". Ten kretyn Burton przyniósł całą brytwannę sernika szwedzkiego, bo myślał, że to jakieś święto klasowe, a nauczycielce chodziło o test z całego roku.


Fred

Winston cały czas żuł gumę, mimo że ta dawno straciła swoje właściwości i czuł w buzi dziwną kwasotę oraz chciało mu się bekać.

Miał poczucie, że coś jest nie tak. Kompletnie nie kojarzył sytuacji z sernikiem szwedzkim i najwyraźniej nie był nigdy w klasie z tymi ludźmi. Coraz mocniej świtała mu w głowie myśl, iż tak naprawdę zna jedynie ich twarze jak gdyby widział ich tylko na zdjęciach, nigdy nie miał okazji ich spotkać.

W końcu po dłuższej zadumie odezwał się:
- Gumę się wypluwa czy połyka?





We are all evil in some form or another, are we not?

Edytowane przez Otherwoman dnia 26-07-2015 23:36
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17695

Administrator

Dodane dnia 26-08-2015 22:41
omg poczytałam sobie teksty o serniku, od razu mi się humor poprawił smiley

a tymczasem kilka postów z MP10, ktore sobie kiedyś zapisłam w notatniku i ocaliłam jednocześnie przed dezintegracją przez Casa:

adi

Bernard zauważył Deana że ten do niego celuje i już chciał wystrzelić lecz zrobił jeden krok za dużo i potknął się o... papaję przez którą stracił równowagę i spuścił Deana z oczu...


ktoś, kto grał deanem (nie zapisałam sobie smiley)

Dean nawet nie musiał strzelać, widocznie odepchnął dziadka siłą woli. Z radością obserwował jak Bernard wypada za burtę.


adi klasyk

Bernard tymczasem siedział gdzieś w dżungli i jadł papaję.


Mr Other

Lapidus usłyszał za sobą głos Scarlett. Serce mu podeszło do gardła, bo nie miał górnej części ubioru, ale obrócił się mimo to.
- Scarlett, przecież powiedziałem, że przerwa - odpowiedział i się uśmiechnął. Pośpiesznie na mokre ciało ubrał koszulę, ta jednak zmoczona stała się bardzo przezroczysta. Nie zważając, wszedł dumnie do obozu obok dziewczyny.
- Zmęczona podróżą? - zapytał, nie zważając na ochy i achy napalonych lasek widzących jego dywanik na klacie.


adi

Bernard tymczasem wszedł do drugiego pomieszczenia i tam zobaczył mnóstwo zapasów. Ucieszył się gdyż miał już dość ciągłego jedzenia papai.



Furfon

Faraday nagle ujrzał Bernarda, który wbił mu nóż w brzuch. Upadł na plecy, widział uciekającego Bernarda. Ból był okropny, Faraday wiedział że pozostało mu mało czasu życia. Ty sukinsynie, obyś się udławił papają.



agusia i adi

Suzanne odwróciła się, słysząc głos staruszka. Zignorowała to, że "przybył w pokoju".
-Ty skurwysynu!- wycedziła i popchnęła go tak mocno, że Bernard przekoziołkował w powietrzu


reakcja Bernarda:

Bernard tymczasem widząc tą osobę pomyślał sobie ze jest idiotką ale pocieszył się tym że nie każdy rodzi się mądry. Nie zwracając uwagę na tą osóbkę Bernard zwrócił się do kapitana:

- Możemy porozmawiać sam na sam?



Mr Other

Frank wszedł pod pokład i znalazł pocisk samonaprowadzający. Podpalił lont i sterem niczym do zdalnie sterowanych samochodzików nakierował pocisk na łódź Bernarda. Po chwili rozległ się olbrzymi wybuch, krew się rozprysła, a staruszek eksplodował na 48 części: głowa Bernarda uderzyła w Statuę, powodując jej zburzenie do Stopy, a ręka uderzyła Franka w policzek...


adi

Bernard widząc jakich zniszczeń dokonał i co zrobił uświadomił sobie że nie warto już żyć. Ostatni posiłek jaki spożył to papaja. Gdy skończył jeść Bernard stanął przed ogniskiem, wyjął pistolet, nabił go i po chwili strzelił sobie w głowę...


nie wiem, kto bo nie zapisalam, ale post w hołdzie shimano

Wstała i obróciła się, by sprawdzić, o co się potknęła. Była to metalowa szkatułka. Otworzyła ją i znalazła krakersy, zdjęcie martwego murzyna, poradnik "Jak dobrze łowić", oraz zniszczony aparat "Screens maker".



Nate (słynny cytat)

Elliot zaczął powoli robić to.


no i jak zwykle posty Amelki:

- Tak! Tak! - krzyczała Elena - Razem z rozbitkami stworzymy armię i pokonamy Numerki! Wydłubiemy im oczy, utniemy języki, powyrywamy zęby a później ich zmasakrowane ciała rzucimy niedźwiedziom lub rekinom na pożarcie!!! Nie będziemy ich grzebać, nie zasługują na to!! - Elena kompletnie straciła panowanie nad sobą, a jej oczy płonęły, można było dostrzec żywy ogień w jej źrenicach.


- Ja też mogę iść? - zapytała Elena, która od pierwszego dnia marzyła o tym, aby w końcu kogoś porwać. To będzie lepsze niż wysadzanie Płomienia w powietrze - pomyślała


Jedyne, czego teraz nie mogła się doczekać, to porwanie. Oczyma wyobraźni widziała, jak zarzucają worki na głowy rozbitków.


Będziemy ich trzymać w klatkach i nie udzielać żadnych odpowiedzi na ich pytania - powiedziała Elena - A swoją drogą, nieźle nam poszło, powinniśmy porywać ludzi codziennie


jakiś GM


Wtem wokół rozległy się jakby szepty. Wszyscy się przestraszyli, zwłaszcza że zapadał już zmrok, a oni stali nad grobem z ciałem Bena oraz obok rozkładającego się, wypełnionego gazami ciała Hurleya. Co jakiś czas z Huga wydobywało się donośne pierdnięcie wywołane gazami powstałymi po rozkładzie wnętrzności. A teraz te szepty...
Jednak szepty ucichły, a do rozbitków podeszła Mari. Wszyscy stali zadziwieni jej niespodziewanym wtargnięciem w tych koszmarnych okolicznościach.
Mari uklękła przy ciele Hurleya, po czym spojrzała wgłąb grobu Bena. Z oczu popłynęło jej kilka łez.


Lincoln

- Phi! - tak Lincoln zareagował na słowa Eleny, po czym machnął ręką. Odwrócił się i zaczął krążyć po świątyni, chcąc samemu znaleźć łóżka, o których wspominała blondynka. Gdy zwiedzał budynek, z jednego z pomieszczeń dało się słyszeć wzdychanie dwóch mężczyzn - Lennon! Ach, ach, jeszcze... Malecky postanowił nie otwierać drzwi, gdyż ostatnio gdy to zrobił na frachtowcu, natknął się na widok, który chciałby jak najszybciej zapomnieć.



Zadowolony z powodzenia swojej misji Lincoln z uśmiechem na twarzy spacerował po dziedzińcu. Widok i atmosfera tego miejsca sprawiły, że zaczął sobie cicho nucić pod nosem - Ognia daj lampie mej niechaj płonie... Krążąc tak po raz kolejny minął Su. Zatrzymał się przy niej na moment zatykając nos. - Słuchaj, higiena to podstawa. Jak chcesz to możemy Cię z Jamesem znowu umyć... Warunki są trudne ale o siebie trzeba dbać!





We are all evil in some form or another, are we not?
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17695

Administrator

Dodane dnia 22-09-2015 22:57
Furfon:

Daniel znalazł zbudowany zamek z papai. Zapakował kilka papai do plecaka. Gdyby ten świr Bernard mnie widziałby teraz to pewnie chciałby mnie ponownie zabić. Na pewno on to zbudował gdy jeszcze żył. Chyba mam jeszcze dynamity z tego statku, wysadzę ten zamek, to będzie moja zemsta.


-Dobrze Cię widzieć całą i zdrową. Mieszkam tu, nawet przez moment chciałem to zdetonować. Czy to nie jest szalone? Wcześniej zdetonowałem zamek z papai, nawet nie wiesz jak ja ich nienawidzę. Papaje są złe! - Faraday powiedział po czym ostatnią papaje którą miał w plecaku wyjął. Wyrzucił ją w kąt.


Kolejną misje? Może musimy coś wysadzić, fajnie by było. Oby tylko to nie było sadzenie drzewek papajowych.


smiley


Lion

Jasonowi na widok obrazu psa przypomniał się plakat foki


wtf




We are all evil in some form or another, are we not?
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Lion
Użytkownik

Postać:
shimano

Postów: 12656

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 22-09-2015 23:32
Otherwoman napisał/a:
Furfon:


Lion

Jasonowi na widok obrazu psa przypomniał się plakat foki


wtf


zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17695

Administrator

Dodane dnia 22-10-2015 19:54
Jako, że nowego MP chwilowo nie ma, to wrzucam parę cytatów ze starego, celem ich upamiętnienia ;p


Dean

- Czarna Skała? To stamtąd jednooki ukrainiec z granatami i dynamitami chciał nas zabić i wysadzić, a potem gonił nas potwór z czarnego dymu i uciekaliśmy rzucając dynamitami po dżungli? Spoko, tylko się spakuję.


Dexter

James spojrzał na Neala z pogardą i odwrócił wzrok, mknąc przez
gęsto usytuowane drzewa.


(nie mogłam z tego "mknięcia przez gęsto usytuowane drzewa"...)

kilka tekstów z imprezy, śpiewania Łysego Johna i smarowania krwią, aczkolwiek cała ta akcja był jedną z lepszych w MP10:

Amelia

- Gdzie jest lina! Dajcie mi linę! - zawołała rozglądając się dookoła - Zwiążemy Danielowi ręce i nogi, zawiesimy nad ogniskiem i upieczemy! Daniel, trzymają tą ranę mocniej, bo wykrwawisz się i będziesz mniej soczysty! - zażartowała, coraz bardziej przekonana o tym, że Daniel jednak nie jest ranny, tylko wysmarował się krwią dzika.
- No patrzcie... On również udał się do Lowlands... - powiedziała patrząc na nieprzytomnego Faradaya.


Amelia

- Do Lowlands, gdzie Holandii brzegi lśnią, Twój skalp wywiezie Łysy John... - zanuciła, chcąc przyłączyć się do Scarlett, która próbowała jeszcze śpiewać. Jednak Elena nagle zrobiła się bardzo zmęczona... Podejrzewała, że widok nieprzytomnego Daniela, który wyglądał (według Eleny) jakby smacznie spał, sprawił, że ona również chciała odpłynąć...
- Do zobaczenia w Lowlands.... - powiedziała sennym głosem do Scarlett i Jasona. Chwilę później cała trójka znalazła się w innej krainie.


rozmowa agusia - Muminka

-Co z Faradayem?- spytała, unosząc brwi i kładąc plecak i siadając obok paleniska.
(agusia)

Uniosłam głowę w stronę Su, która właśnie przyszła.
- Nic... oprócz tego, że znosi obrazy psów z jakiejś zgrzybiałej chatki i wbija sobie nóż w ramie aby inni mogli spróbować jego krwi...- odpowiedziałam szybko dziewczynie. Po chwili zwróciłam się już do reszty osób- nie wiem jak Wy... ale ja nie czuję się pewnie w jego towarzystwie i nie mam zamiaru iść dalej razem z nim...- przedstawiłam od razu swoje stanowisko.
(Muminka)

Lincoln i Lion

Lincoln z doświadczenia już wiedział, że wtrącanie się w babskie kłótnie nie jest niczym dobrym. Stanął obok Jasona i również słuchał, drących się jak stare prześcieradła kobiet. W pewnym momencie przeniósł wzrok na Nughera - Może i my się pokłócimy, kudłaczu? - zapytał i delikatnie się do niego uśmiechnął.
(Lincoln)

- Nie, dzięki łysa pało. - zaśmiał się krótko, wypuszczając przy tym powietrze nosem. Odsunął się trochę od niego, a przed oczami wciąż miał widok roznegliżowanej Scarlett, wychodzącej z jeziorka. Nie widział dużo, był jakieś dwadzieścia metrów od niej ale nagie ciało widziane od tyłu wystarczyły żeby popaść w krótkotrwałą euforię. Powiedział sobie w duchu że nigdy jej nie powie że ukrył się w krzakach i to widział.
(Lion)

Lincoln przejechał kilka razy dłonią po głowie. Miał nadzieję, że w ten sposób zrozumie co Jason miał na myśli, nazywając go łysą pałą. Wszak od kilku tygodni nie miał okazji się golić i włosy miały już kilka centymetrów długości. Spojrzał na niego wzrokiem, jakim lekarze patrzą na pacjentów w szpitalu psychiatrycznym i również się odsunął. Usiadł w kucki i czekał na dalszą część spektaklu w wykonaniu pań.
(Lincoln)




We are all evil in some form or another, are we not?

Edytowane przez Otherwoman dnia 22-10-2015 19:58
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17695

Administrator

Dodane dnia 05-03-2016 23:12
Pora odkopać ten temacik smiley

Ciąg dalszy MP10


słynna akcja z kokosem:

agusia

Z jej oczu płynęła jawna nienawiść ]:-> Podchodząc powoli do Meredith, zapytała wyraźnie i donośnie:
-Co właśnie zrobiłaś?



Muminka


Nie sądziłam, że mam tak dobrego cela. Kokos trafił Su prosto w czoło, a ja mimowolnie zachichotałam pod nosem. Dziewczyna jednak nie była z tego faktu dumna i wesoła tak jak ja. Podeszła do mnie z groźnym wyrazem twarzy.
- Uderzyłam Cię w łeb kokosem- odpowiedziałam spokojnie, patrząc Su prosto w oczy z uśmiechem na twarzy- być może kokos rozwinął tak niebywałą prędkość, że go nawet nie dostrzegłaś...- tłumaczyłam poważnie, ściskając usta aby nie parsknąć śmiechem.




teksty Amelii (moje ulubione):

Elena nie kupiła tej (o dziwo) zręcznie wymyślonej bajeczki.
- Daniel, nie musisz kłamać. Wiem, co chciałeś zrobić. Wiem, że
chciałeś odkopać Kate i polizać jej zakrwawioną głowę.
- powiedziała zbliżając się do niego - A co jeśli nie musiałbyś tego robić swoim przyjaciołom? A co jeśli powiedziałabym Ci, że zaprowadzę Cię w miejsce, gdzie mógłbyś zabić wiele osób, które na to zasługują? Mógłbyś skosztować krwi każdej z nich... - mówiła teraz pewnym głosem. Nie wiedziała, co jej strzeliło do głowy i dlaczego w ogóle rozmawia w ten sposób z Danielem.



- Głowę Twojego ojca? Nie, nie będę tego od Ciebie wymagać... Ale tak, chodzi mi o ludzi Widmora... Bo widzisz... Oni mają coś, czego ja pragnę. Mają dużo batoników Apollo.
- mówiąc to oblizała się, zupełnie jak przed chwilą Daniel - Już od kilku dni planuję.... wyprawę na Hydrę... Miałam tam płynąć sama, ale... Widzę, że w Tobie duży potencjał na mojego kompana. Wybralibyśmy się tam razem, ja bym wzięła to, czego potrzebuję, a Ty mógłbyś zabić ludzi, którzy weszliby nam w drogę... Tylko musielibyśmy być bardzo ostrożni, żeby nas nie zobaczyli, nie moglibyśmy sobie pozwolić na to, aby podnieśli alarm... Musielibyśmy atakować ewentualnych napastników z zaskoczenia... - powiedziała patrząc na Daniela. Teraz nie tylko Daniel, ale i Elena wyglądała jak wariatka. - I nikomu nie powiem co chciałeś zrobić Kate. Obiecuję. Bo jeśli ktoś by się dowiedział, że planuję taką wyprawę razem z Tobą... Byłoby po mnie, kandydaci uznaliby mnie za świruskę. A ja nią nie jestem! - mówiąc to zaśmiała się jak szaleniec.



na drugim miejscu w MP są teksty Lincolna:


Malecky w tym czasie stał kilkanaście metrów od Jasona i przyglądał się jak ten wrzuca kamyki do wody. Mężczyzna robił to z niezwykłą gracją i profesjonalizmem. Gołym okiem było widać, że czuje się mocny w tej dziedzinie i nie stara się nawet tego ukrywać. Kolejne kamyki odbijały się od tafli, dając złudzenie, że biegają po niej niczym sarenki po lesie.


Na słowa Juliet - "Nie ma chuja, idziemy dalej.", Malecky przystanął zaskoczony. Włożył rękę do kieszeni, chcąc się czegoś dodatkowo upewnić. - Ej, właśnie, że jest. - tego jednak na głos nie powiedział. Uśmiechnął się do siebie z satysfakcją i czekał na reakcję osób, które chciały zobaczyć tę tubę (w sensie, że z zeszytami).



Co jakiś czas wykrzykiwał jej imię, jednak jedyną żywą istotą, której do tej pory spotkał, był królik. Malecky'ego naszła wielka ochota na pasztet, jednak zwierzak odkicnął gdzieś w krzaki. - Bezczelne futro. - powiedział Linc, odprowadzając zwierzaka wzrokiem.



- Jasna cholera! Żem się wpie*dolił! - krzyczał z bezsilności Lincoln, brodząc po kostki w błocie. Im dalej zagłębiał się w dżunglę, tym więcej spotykało go przeszkód. Jednak odkąd natrafił na ślady butów Any-Lucii, nie mógł się wycofać. Podążał znalezionymi śladami. Co jakiś czas spoglądał za plecy, czując, że ktoś go chyba śledzi. Dla swojego bezpieczeństwa zacisnął mocno pośladki, przełknął głośno ślinę i ostrożnie podążał naprzód. Wiele niebezpieczeństw czuwa w dżungli więc trzeba było być na wszystko przygotowanym. W pewnej chwili, Linc coś zauważył. Serce biło mu coraz szybciej, stawiał też coraz większe kroki. Na ziemi leżała wycieńczona Ana. Malecky szybko zrzucił plecak i uklęknął obok ukochanej. - Lucy! Lucy! - co chwilę potrząsał nią. - Słyszysz mnie?



tym razem Lion smiley


Jason wędrował sobie i wędrował z innymi i myślał o tym jak długo można wędrować. Nagle zauważył dziwny kamień.
- Hmm, co to za kamień. - pomyślał, czując podniecenie, obawę, lęk, strach i przeszywającą go w bardzo nieprzyjemny a wręcz uporczywy sposób gęsią skórkę. Podszedł powoli do kamienia. Był on zielono-brązowy z domieszkami szarości oraz koloru grafitowego, gdzieniegdzie pokryty czymś w rodzaju zielonego, enigmatycznego i włochatego mchu. - Hmm... dziwne. - mruknął i zakradł się w okolice kamienia, kucnął przed nim powoli i zaczął go dokłądnie obserwować, w międzyczasie przywołały mu się wspaniałe wspomnienia z dzieciństwa jak chodził na hamburgery i zaczepiał dziewczyny w szkole. Zdecydował się na desperacki krok, wziął brązowawy patyk, podważył ostrożnie i powoli kamień i pchnął kijkiem do przodu. Kamień niespodziewanie przeturlał się dwa razy, wydając dziwny i zastanawiający i przytłumiony odgłos turlania. - Hmm... - pomyślał i wrócił do reszty.





We are all evil in some form or another, are we not?

Edytowane przez Otherwoman dnia 05-03-2016 23:15
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Lion
Użytkownik

Postać:
shimano

Postów: 12656

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 05-03-2016 23:29
lol, Mp10 było 6 lat temusmiley <mózg rozjebany>


zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Flaku
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Żyd

Postów: 7256



Dodane dnia 06-03-2016 03:25
grałem Charliem smiley


Zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17695

Administrator

Dodane dnia 06-03-2016 20:59
Nadszedł ten moment, stało się... Skończyłam czytać MP 10 smileysmiley


Na zakończenie jeszcze kilka cytatów, które mi się spodobały, a w TOP5 dodam parę słów na temat postaci smiley


Pod koniec tego MP oczywiście Furfon się rozkręcił na całego, a posty o szalonym Danielu fajnie się czytało smiley


Wyjął z plecaka siekierę, numerek się po chwili przebudził. - Prawa ręka, tak? - Daniel usmiechnął się, zanim Elena zdążyła cokolwiek powiedzieć Faraday zamachnął się i uderzył. Prawa dłoń numerka spadła na ziemię, oboje usłyszeli jej krzyk bólu. Faraday podniósł jej dłoń i obejrzał ją dokładnie - Jest bród pod paznokciami, za bardzo ona nie dbała o siebie - szybko oznajmił Faraday



-Lincoln nie żyje, nie posłuchał mnie. Wszystko się sypie, zmieniam moje plany. - Faraday grobowym głosem wypowiedział te słowa. Zaczął szybko pakować się, schował do plecaka kilka słoików i linę, którą przywiązany był Lincoln. Spojrzał na trupa numerka. Jej głowa mi się przyda, coś tak czuje. Podszedł do niej, zdecydował się odciąć głowę numerkowi 4. Dopiero po trzech ciosach odpadła od tułowia, schował głowę do plecaka, który już był prawie pełny. Przypomniał sobie co schował w bocznej kieszeni plecaka. To im zostawię, będą miały niezły ubaw. Wyjął dwa dynamity, lont przedłożył by Su, Scarlett, i Elena mogły sobie porozmawiać szczerze przed śmiercią . Jeden położył na stole, drugi schował do kieszeni spodni. To już wszystko, cały ekwipunek mam, jeszcze tylko dzieciak. Ruszył na koniec ku dzieciakowi, który nic nie mówił przez cały czas. Odwiązał go i podniósł by stał. Dygotał lecz nie krzyczał. Faraday spojrzał na wszystkie kobiety, po czym podciął gardło dzieciakowi z szalonym uśmiechem.



Daniel wyjął z plecaka głowę numerka, by mieć towarzystwo przy
ognisku.



Zabijesz mnie w końcu czy nie? - Faraday już miał dość klęczenia, miał ochotę się położyć.


Daniel z ogromnymi trudnościami wstał. Spojrzał ostatni raz na swoją kałuże krwi, palcem posmakował swojej własnej krwi Dobra krew nie jest zła.


-A ja wiem dlaczego... - powiedział Faraday te słowa do głowy numerka. Już od dobrej godziny dyskutował z nią na najróżniejsze tematy. Gadał do martwej głowy, od czasu do czasu zajadając się kawałkami dzika.



-Wiesz to dla mnie będzie wielki zaszczyt, sam jestem naukowcem, wątpię w takie rzeczy ale.... naprawdę sądzisz że to mi pomoże? Mimo wszystko jestem sceptyczny.... wiesz co, naprawdę mnie przekonałaś, chyba to zrobię. - Daniel w najlepsze gadał sobie z martwym numerkiem o przerażającej, okropnej i nieludzkiej czynności.



Amelka też jak zawsze w formie


- On... Zabił chłopca, zabił chłopca... - Elena patrzyła na dzieciaka, który już nigdy nie będzie miał szansy, aby umyć stopy. Otarła ręką łzy z policzków - Musimy... go pochować.



- W tym worku jest Widmore? Zabiliście go? On nie żyje? To znaczy że teraz można płynąć na Hydrę? - wyrzuciła z siebie potok słów, była wyraźnie podekscytowana. Gdy Richard oznajmił, że wszystko wyjaśni, Elena usiadła i próbowała się uspokoić. Przestań o tym myśleć... Co Ty masz z tą Hydrą? Opanuj się... Richard ma na pewno coś ważniejszego do powiedziała. Mamy przeznaczenie do wypełnienia. Lisa tak powiedziała. I tym przeznaczeniem nie jest na pewno płynięcie na Hydrę i zajadanie się batonikami. - pomyślała i prawie parsknęła śmiechem. Zasłoniła ręką usta i czekała, aż Richard się odezwie.



No i pożegnanie Lincolna - klasa


Malecky tymczasem leżał w dole bez ruchu. Jego ciało zaczynało być powoli atakowane przez robactwo. Nie mógł już jednak na to nic poradzić. Proces rozkładu ciała przebiegał wręcz książkowo, użyźniając tym samym ziemię. Z pewnością za kilka lat w tym miejscu wyrośnie piękna i owocna palma. Przyszłe pokolenia nawet
nie będą sobie zdawać sprawy, że jedzą owoce mające w sobie coś z ciał Lincolna, Any, Sawyera, April i chłopca, a zwłaszcza jego brudnych stóp.





We are all evil in some form or another, are we not?
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17695

Administrator

Dodane dnia 28-03-2016 22:51
Przejrzałam sobie MP 11 - edycję userową (bo nie sposób było czytac tego w całości) i muszę powiedzieć, że jestem pod wrażeniem. Casines nie dał ani jednego posta z fabułą, więc gracze stworzyli ja sobie sami. Bez ustalania niczego wyszło coś tam w miare składnego (choć nie powiem, ze ambitnego).

Na uwagę zasłuży moim zdaniem posty adiego - jako Los5, Faradaya jako VPN i mremki jako nieśmiertelny Dexter smiley Przy okazji mremce zdarzyło się od czasu do czasu pojechać po Mistrzu Przetrwania smiley


wrzucam tu parę ku potomności, choć śmiesznosć tych postów jest oczywista tylko dla tych, którzy kojarzą osoby. Ale Dexia kojarzą wszyscy, więc... Enjoy smiley


adi

Lost 5 obudził się ze snu i od razu zauważył że siedzi pomiędzy dwoma postaciami. Ten z prawej to pewnie komuch - pomyślał - a ten z lewej turbaniarz - pomyślał raz jeszcze.


Faraday

Dzień dobry. - przywitał wszystkich VPN zachowując zupełnie kamienną twarz, aby nie odwzorować na twarzy żadnej internetowej emoty. - Mam nadzieję, że przestrzegacie reguł bezpieczeństwa w samolotach pasażerskich.


adi


Lost 5 tymczasem ochoczo podskakiwał w samolocie i robił prawdziwą falę podobną do tej na stadionach piłkarskich. Czuł że jest wielki tak jak jego USA ciągle wykrzykując.

- Do boju USA. Precz z komuną!



Faraday

Widząc apetycznie wyglądającą userkę VPN usztywnił się jeszcze bardziej a właściwie uczyniła to jego część.

- Siema. - powiedział podchodząc do Other przerażony, że dla kobiety można się tak zmienić. - Co sądzisz o łatce nr 510 do ver. 2.24 komunikatora AQQ?



Desdi

- Co za głupi samolot. Nudzę się przez cały czas. Tradycyjnie nic mi się nie podoba. Ocena sytuacji 4/10 - myślał Pitol.



mremka

Dexter zaś dopchał się do miejsca przy oknie. Był bardzo podekscytowany zaistniałą sytuacją, wręcz cieszył się z tej przygody w nieznane. Cały ogrom swych uczuć i emocji wyraził jak najdobitniej potrafił
- OMG samolot


- omg VPN smiley - pomyślał Dexter, po czym (mając pełną świadomość że VPN pamietać go nie moze, chociaż zagłębianie się w świadomość czy nieświadomość Dextra to już czysty harkor), przykozaczył w stylu Liona

- siemka VPN smiley


Dexter, troche zasmucony brakiem odpowiedzi od Pitera, przypomniał sobie swoje życiowe motto: "rób i śmiej się z tego co inni, a szansa że Cie polubią wzrośnie o 10%". Wybuchnął więc szczerym śmiechem, prawie tak głośnym jak okrzyk adiego
- buahhahaha, adismiley

Za chwilę jednak dotarła do niego odpowiedz Pitera, jednak zahaczała ona o problemy egzystencjalne, o których Dexter wiedział tyle, ile o koniugacji orzęsków na Saturnie, więc nie odpowiedział nic, i skupił się na radosnym śmiechu.



grzechuu


Nate był przerażony. Nie wiedział, czy uciekać, czy raczej zostać. Papaja była niesamowicie piękna. Idealnie nadawała się na bramę zamku, a z jej soku można zrobić sporą fosę!



Faraday

VPN z trudem wdrapał się na szczyt wzgórza. Co jakiś czas wydawało mu się, że słyszy ciche: PA-PA-PA-PA-PA PA-JA PA. Ale uznawał to za szum wiatru.

W końcu odnalazł ogromną pozbawioną drzew polanę i usiadł, aby włączyć laptopa.

- Teraz się zemszczę. Wprowadzę nowy regulamin, w którym każde użycie słowa "papaja", "wiadro", "shit" będzie karane 50 punktami!

Wiedząc, że nikt go nie widzi zaśmiał się sam do siebie.smiley



VPN zastanowił się chwilę i wyprodukował posta takiej oto treści:

Dzień dobry.
W związku z tym, że modowie i juniorzy pojechali w większości na wakacje, obowiązki moderatorskie przejmuję ja, czyli niżej podpisany VPN.

Od dziś wprowadzam do regulaminu nowy punkt (który nie podlega żadnej dyskusji- ze spamerami dyskutować nie będę), który brzmi tak:

1. Wszelkie użycie słowa "shit", "papaja", "spam" we wszelkich możliwych formach oraz użycie emoty smiley (VPN wzdrygnął się pisząc tą emotę) będzie karane 50 punktami. Regulamin działa wstecz.

Następną godzinę spędził na przeglądaniu archiwum SB. Efektem było 4200 punktów dla Otherwoman, 3400 dla adiego1991. Po parę tysięcy punktów dostało kilkunastu użytkowników...

VPN poczuł się spełniony.


Desdi

Pitol zobaczywszy wielkie dzieło VPNa zapragnął do niego dołączyć. W końcu nie został junior adminem przypadkiem! Zwrócił się do byłego junior admina:
- VPNie, czy mógłbym do ciebie dołączyć? mógłbym ci pomóc.. mam doświadczenie w banowaniu. W końcu zbanowałem sam siebie..



faraday (VPN niczym Riley ;p)

- Ja będę myśleć a Ty będziesz tam stała nad garami! - VPN odparł wytrącony z równowagi.



mremka


Dexter, który przez ostatnich kilka dni poszukiwał białej powierzchni dla swojej małżonki, zaabsorbowany nie zauważył nawet, że samolot się rozbił. Zdziwiony rozejrzał się po plaży, którą jakby skądś kojarzył.
- OMG zupełnie jak w LOSTsmiley - pomyślał, szybko sprawdzając swoją listę My Episodes, aby znaleźć potwierdzenie swoich domysłów. Mimo iż w czytaniu był nawet biegły, to zajęło mu to kilka chwil - w końcu nie co dzień spotkać można 40stronnicowa listę. Rzeczywiście, jak w LOST - powiedział do siebie, po czym namalował na piasku emotikon "smiley", ponieważ tylko w ten sposób potrafił wyrazić swoje emocje.



Dexterowi mało do szczęścia trzeba i w ogóle ma małe potrzeby zarówno intelektualne jak i fizyczne, jednak nawet jemu nie podobało się na plaży. Wszyscy chaotycznie chodzili w tę i z powrotem, przekrzykując się nawzajem i nadużywając słowa papaja. Na leżaku leżało jakieś dziecko z bujną grzywą, a na uboczu siedział adi ze stosem jakichś owoców, których Dexter nie kojarzył. Zauważył swoje koleżanki z innego forumusia, jednak cwaniakowanie w wirtualu = tchórzostwo w realu. Nie był na tyle odważny zeby zagadać rozchichotane kumpelki, toteż szybko zwinął się z pola widzenia i usiadł koło adiego, kulturalnie witając się z przyjacielem(?)
- Witam smiley



- Twój zamek przypadł mi do gustu. Jest zbudowany z owoców, chyba z papai. Został wzniesiony na piasku. Zbudowany został dziś, przez Ciebie - powiedział Dexter, parafrazując swoje "recenzje" odcinków, czyli po prostu opisywanie tego co widzi bez większych uwag czy refleksji. Postanowił jednak to zmienić więc na koniec dodał- i tak jesteś spameremsmiley



Dexter nie zrozumiał jednak pytania Lost5 więc skwitowal to po prostu
- Lost5, omgsmiley - czym dał znać koledze, że w tym momencie powinien się oddalić bo nie ma ochoty bądź nie potrafi z nim rozmawiać.


- Źle do tego podchodziszsmiley W sumie mam na oku pewien biznes, ale nie wiem czy mogę Ci zaufać... - powiedział Dexter, sam zaskoczony liczbą słów, którą użył w jednym zdaniu smiley!



adi

Lost 5 tymczasem obudził się w swoim szałasie i zauważył że jego poduszka z F-16 gdzieś znikła. Jednak Lost 5 nie był jakoś specjalnie wkurzony choć denerwowało go że znowu jakiś homoś mu ją ukradł. Po chwili wyszedł więc na powietrze i zaczął przechadzać się z miną kolesia z teorią spiskową po obozie.



Faraday


VPN siedział na progu szałasu obserwując jak wokół niego ludzie uganiają się za papajami. Nagle przyszedł mu do głowy szatański pomysł. Ale do jego wykonania potrzebował sojuszników.

Podszedł do Lost5 i powiedział mu po cichu:
- Nie wiem czy wiesz, ale Stalin wydając rozkaz ataku na Polskę zajadał się papajami. To owoce dla komuchów. Trzeba zniszczyć wszystkie drzewa papajowe...



mremka

Dexter był poruszony tragedią brata. Współczucie było tak silne, że poruszyło nieużywane przez niego do tej pory zwoje mózgowe.
- Musimy coś zrobić! - powiedział inteligentnie



A na to wszystko przylazł Dexter ze smutną informacja
- Piter nie mogę znaleźć Bena Lsmiley fajny avek smiley - dodał, bo jego wypowiedź wydawała mu sie za krótka



adi

Lost 5 tymczasem szedł w ciemnym tunelu za Adim który wydawał się trochę dziwny lecz nie bardziej niż zwykle. Jednak Lost 5 nie Adim się przejmował gdyż bał się trochę że zza ściany wyskoczy jakiś komuch który może się tutaj pałętać gdyż Lost 5 podejrzewał że gdzieś tutaj może znajdować się tajna baza rosyjska.



mremka


Dexter zaś był na głodzie. Dawno nie wklepał bezsensownej emotki w SB, ba - dawno z nikim nie rozmawiał w swoim charakterystycznym stylu. Próbował rozładować swój wewnętrzny niepokój, powtarzając sobie szeptem:
- omg, omgsmiley - jednak nie pomagało. Postanowił więc odnaleźć swojego braciszka VPNa i siłą wymóc na nim naprawę laptopa. Sam fakt, że od kilkunastu dni nie skomentował pokemonisatym żonkom/siostrzyczkom foteczek jeszcze jakoś znosił, ale niemożność wyrażenia własnego ja poprzez "smiley" lub "smiley" ciążyło mu jak kamień.



Oooo moje kumpelki z forumcia mistrzaprzetrawania10 smiley - pomyślał uradowany. Była to jedna ze szczęśliwszych chwil w ciągu ostatnich kilka dni. Na chwilę jakby zapomniał o poszukiwaniach VPNa i jakiegokolwiek dostępu do emotikonów i zajął się koleżaneczkami.
- Witam drogie paniesmiley



Zostać zlanym przez "forumkowy sQadzik" to już naprawdę koniec świata. Dexter, smutny jak nigdy usiadł na piasku i zapłakał. Na tym ze rozbili się na wyspe. Że od 48 godzin nie powiedział do nikogo "omgsmiley". Że od prawie tygodnia nie mógł wklepać emotikona w SB. Gdy tak siedział i cierpiał, zauważył że w krzakach ukrywa się Arleta. Zdziwiło go to bardzo - zrobił minę typu "smiley" - po czym zapytał radośnie
- buahahaha Arletam, co robiszsmiley?



Desdi



LOL smiley


co za żal smileysmileysmiley - Pitol sam skomentował swoje zachowanie.



adi


Lost 5 tymczasem zmierzał ostrożnie w stronę skąd dochodził dźwięk alarmu. Po chwili znalazł się w okrągłym pomieszczeniu pod kopułą. Po kilkunastu sekundach zauważył komputer na środku i klawiaturę przed nim. Ostrożnie usiadł na krześle bojąc że może znajdować się na nim mina pułapka podłożona przez Talibów. Gdy jednak poczuł że usiadł spojrzał na monitor gdzie nic nie było napisane. Po chwili ujrzał zegar nad który nieuchronnie zbliżał się do zera. Pozostało już tylko 55 sekund. Lost 5 zaczął więc gorączkowo szukać kodu gdy nagle wpadł na genialny pomysł wpisania daty pokonania komuchów ze wschodu przez Polaków. Wpisał więc 12 25 08 19 20 i po chwili alarm ucichł a Lost 5 odetchnął z ulgą.



Lost 5 tymczasem siedział na fotelu w polskim tajnym bunkrze i czytał jeszcze tajniejsze dokumenty kompromitujące Związek Radziecki.


Lost 5 tymczasem obudził się z letargu. Między momentami gdy wpisywał kod upamiętniający porażkę komuchów nad Wisłą śnił i marzył. Sny były dość przerażające jednak marzenia pokrzepiające. Lost 5 miał zawsze taki sam sen: Śnił mu się szuszuwol który walił go w głowę figurką Lenina. Po chwili jednak przychodził homoś prosto z parady równości i rzucał się na Lost 5 który nie mógł się obronić. Buch. Lost 5 się budził... Jednak po chwili usłyszał alarm. Wpisał kod i ruszył zwiedzić bunkier. Po chwili natrafił na spiżarnię gdzie jednak spotkał go ogromny zawód. Na etykietkach jedzenia było logo PZPR. To już całkowicie podłamało Lost 5 który zaczął zastanawiać się czemu to nie bunkier Solidarności albo chociaż AK.



Desdi


Pitol został sam. Nie było przy nim nikogo, nawet forumciowy braciszek gdzieś odszedł. W sumie nie było się czemu dziwić.
Pitol bardzo chciał się na kimś wyżyć, dać bana albo osta. Nie miał jednak takiej możliwości. Ze złości zaczął kopać znajdujące się w pobliżu drzewo. Gdy w końcu poczuł ból, powiedział tylko swoje ulubione słowo "LOL" i się uspokoił.
Rozpoczął więc inne zajęcie, które należało do jego ulubionych - narzekanie. Dało się usłyszeć:
- co za żal.. Panie Boże ratuj... zaczęło się smileysmileysmileysmileysmileysmileysmileysmiley



adi

Lost 5 tymczasem oglądał film:

Na samym początku pojawiło się logo Solidarności(niczym logo Dharmy) a po chwili pojawił się facet w koszuli w kratkę oraz przetartych spodniach i przemówił:

Witam! Nazywam się Joachim Radziecki. Oto stacja "Stocznia". Mam dla was kilka wskazówek. Ta stacja została stworzona by obserwować ludzi w stacji "Sierp i Młot"(w Lost to Łabędź) którzy zostali poddani eksperymentowi. Zostali przywiezieni do miejsca gdzie panują komunistyczne warunki i myślą że ratują Związek Radziecki przed zagładą. To jednak pozory. Nasz agent pseudonim Bolek wmówił im to. Wy musicie zapisywać jak zachowują się te komuchy i wysyłać do naszej centrali w domu agenta Bolka. A teraz życzę wam powodzenia. Do zobaczenia u Bolka na imieninach...



Lost 5 tymczasem postanowił wreszcie ruszyć się z bunkra i coś zrobić. Myślał i myślał lecz nic nie mógł wymyślić. Ciągle jednak krążyło mu w głowie jedno słowo a mianowicie papaja. Jednak po chwili gdy Lost 5 już wychodził ze stacji "Stocznia" natknął się na ziemi na mapę na której była droga do stacji "Smoleńsk". To może być ciekawe pomyślał Lost 5 po czym ruszył w stronę wskazaną przez mapę...


Desdi


Pitol oczywiście został sam. Nikt inny się temu nie dziwił (oczywiście oprócz niego). Z żalu i złości krzyknął tylko:
- JESTEŚCIE ŻAŁOŚNI!!!smileysmileysmiley



adi

Lost 5 gdy usłyszał ze jest goły zrobił się cały czerwony niczym flaga Związku Radzieckiego



mremka

- omg adi zemdlał smiley tzn z niewiadomych przyczyn utracił przytomność, mam nadzieję że to chwilowe zaburzenie homeostazy nie odbije się to niekorzystnie na jego zdrowiu! - "to już nie jest śmieszne, potrzebuje lekarzasmiley" pomyślał, po czym zapytał adiego:
- znasz jakiegoś lekarza na wyspie?


- adi, proszę Cię pomóżsmiley nie wiem co się dzieje, jestem chyba mądry...tzn osiągnąłem poziom intelektualny przekraczający poziom intelektualny moich rówieśników - wyrecytował, po czym się zasmucił
- widzisz co się dzieje?smiley


- Uwierz mi, drogi przyjacielu, też się tego obawiam...Tak bardzo brakuje mi moich kretyńskich odzywek, nadużywania emotikonów oraz stosowania ich zawsze i wszędzie, niezależnie od sytuacji. Brakuje mi moich infantylnych koleżanek, które podrywałem na ilość alkoholu, który wypiłem. Och, tak dawno nie powiedziałem tego trzyliterowego słowa na l, że już zapomniałem, jak ono brzmiało! - zakończył dramatycznie, po czym zapłakał się gorzko nad swoim nieszczęściem



adi


Lost 5 tymczasem widząc że Jacob i Dexter są zajęci sobą ruszył niczym agent CIA do siedziby Jacoba. Widząc że nie patrzy wdarł się do środka posagu mając nadzieję że znajdzie tam dowody potwierdzające że Jacob jest komuchem i turbaniarzem...



mremka

No wiedziałem że tak się to skończy! - pomyślał Dexter ze smutkiem
- Nie rozumiesz braciszku, że poziom inteligencji, który teraz prezentuje to tylko przykrywka? Maska? W środku wciąż jestem taki sam, tylko po prostu to moje mniej inteligentne jestestwo zostało uwięzione w czeluściach mojej aktualnej mądrości. Podsumowując - nie potrafię ci pomóc, wciąż jestem głupismiley



adi


Lost 5 otworzył drzwi do prawdziwego piekła. Znalazł się w pomieszczeniu w którym był ołtarzyk poświęcony Stalinowi.



mremka


Słowo "merdas" zadziałało na Dextera magicznie. Zamknął oczy, przed którymi przeleciały mu najciekawsze fragmenty jego spamerskiego życia. Stary czat, na którym nauczył się poprawnie pisać "rotfl", koleżanki z shoutboxa MP 10, przy którym zrozumiał że brak mózgu to nie wada, a po prostu cecha charakterystyczna, aż wreszcie przypomniał sobie swoje pierwsze lol.
Otworzył oczy, i spojrzał na adiego, który wciąż patrzył z charakterystyczną mina "smiley"
- Dziękuję adi za twoją opinię, bardzo mi była ona potrzebna - powiedział wzruszony Dexter, po czym uściskał go



- To co robimy smiley - zapytał Dexter, wciąż szczęśliwy ze swojego aktualnego stanu inteligencji, choć słowo "inteligencja" była w tym przypadku sporym nadużyciem


- No omg, jestem w lochach. Samsmiley - stwierdził Dexter. Nie wiedział zupełnie co robić. Mimo iź tygodniowo miał w szkole więcej zajęć niż shimano, to nikt go nie nauczył jak radzić sobie w sytuacjach stresowych. Pamiętał niewiele i nie wiadomo czy skutkiem tego było uderzenie w głowę czy po prostu zatrzymał się na tym etapie ewolucji, gdzie nie wyewoluowała odpowiedzialna za zapamiętywanie kora mózgowa. Postanowił więc zacząć - przysłowiowo - drzeć ryja, w nadziei że ktoś go usłyszy.
- Oooooooooooooomg!smiley



adi

Lost 5 zawiesił się. Było to u niego dość często spotykane zjawisko jednak w pełni wymagane by móc tworzyć nowe teorie spisków dziejowych. Nagle( co nagle to po diable - pomyślał sobie) usłyszał głos Dextera gdyż dosłyszał charakterystyczne "LOL". Chwilę się zastanawiał czy to nie Piter ale po chwili usłyszał "OMG" więc był już pewien że to Dexter.


Lost 5 tymczasem nie wierzył w to co widział. Z powodu takiego że rodzice zabraniali mu zawsze spoglądać w lustro nigdy nie widział swojego oblicza. Dopiero teraz je ujrzał i zauważył ze ma rysy radzieckie. To bardzo zdenerwowało Lost 5 który nie czekając na nic strzelił do swojego sobowtóra w głowę.


Po chwili Lost 5 zauważył ostatniego sobowtóra w kącie którym był Piter. Wziął szybko papaję i z całej siły walnął go nią w głowę. Sobowtór Pitera zginął i Lost 5 czuł ze zawdzięcza ten sukces wyznawanym zasadom jakimi są "Bóg-honor-ojczyzna" oraz "precz z komuną" i "stop gejom i lesbijkom".



mremka

Dexter, który zagubił się w akcji, wreszcie się odnalazł. Mimo iż był wybitnie małointeligentnym człowiekiem o minimalnych wręcz wymaganiach intelektualnych, nawet jemu zaczęło się nudzić.
- Ku*wa mać, ale nudno!smiley - zakrzyknął chłopiec, który ostatnio odkrył jak fajnie jest przeklinać. Czuł że roztacza wokół siebie aurę męskości. Postanowił działać.
- Wiem! - pomyslał - Poprowadzę Mistrza Przetrwania - edycję Dexterową!smiley
Nie miał jednak ani pomysłu na fabułę, ani uczestników.
- Zrobi się hehehesmiley - zawołał wesoło, po czym usiadł na piasku i zaczął (!!!) myśleć.






We are all evil in some form or another, are we not?
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Lion
Użytkownik

Postać:
shimano

Postów: 12656

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 28-03-2016 23:15
dawno nie było userówki w sumie smiley zrobiłby ktoś latem smiley


zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Otherwoman
Administrator

Avatar Użytkownika

Postać:
Trey

Postów: 17695

Administrator

Dodane dnia 08-01-2017 17:26
Przeczytałam MP 12 smiley


Kilka słów o samym MP:
Po powrocie po latach do tej edycji musze powiedzieć, że nie była to najlepsza edycja na tym forum... Kiedyś wydawała mi się o wiele fajniejsza. Teraz jednak sprawia wrażenie dość niedołężnej, a posty większości graczy także są mocno niedołężne, łącznie z moimi. Momentami byłam załamana poziomem swoich własnych postów. Jednakże nic nie przebije żenady postów Dextera. Były masakrycznie drętwe, nieudolne, a czytając je miało się wrażenie, jakby Dexter "chciał, a nie mógł". Na wszystkie możliwe sposoby próbował nawiązywać jakieś relacje z innymi userami, ale to było tak bardzo niedołężne, ze aż mózg mnie rozbolał. Pominę milczeniem posty Michala, którego Piotr przez całą edycję wbiegał po schodach, bądź z nich zbiegał.

Do zupełnie innej kategorii należały posty moje, Furfona i adiego, które także były mocno niedołężne (ale jednak nie aż tak) i wyjątkowo dewianckie, w dodatku w dość bezsensowny sposób. Tu szczególnie piję do swoich własnych, które były zwykle pisane z dupy od czapy. Nie wiem, o co mi wtedy chodziło smiley Adi, jak to adi, żył we własnym świecie, ale ten Bernard z MP12 był chyba najbardziej dewiancki ze wszystkich Bernardów. Kogoś tam zgwałcił kogoś poćwiartował, kogoś zabił, jak nie adi. Furfon zaś dość mocno się rozkręcił po swoich pierwszych próbach dewianctwa w MP10. Czasami też trochę przesadzał, znajdując wszędzie gdzie popadnie wiadra z shitem Jacka itp. smiley

No na tyle krytyki, a teraz chciałam pochwalić za dobre posty... agusię smiley I nie chodzi mi o tego jej Barneya, który był słaby, czy Su, która była dość zwyczajna. Agusia fenomenalnie poprowadziła postać Dorothy! smiley Musze przyznać, ze jest to jedna z lepiej zagranych postaci na tle w ogóle wszystkich edycji smiley Dorothy była dewiancka, ale w taki umiarkowany i zabawny sposób, a jednocześnie była bardzo rzeczywista.

Dobre posty też jak zawsze pisała Amelia swoją Eleną oraz Lincoln Chrisem. Tylko, że oni pisali przez całą edycję głównie sami ze sobą. No i Lincoln ma u mnie plusik za zagranie dewianckim Chrisem po wypiciu tajemniczej mikstury od Dores. Musze przyznać, że naprawdę nieźle sobie poradził smiley

Na wyróżnienie zasługuje także James Gooseberry, który także był fajną dewiancka postacią psychopaty, noszącego w plecaku martwego kota i kolekcjonującego fragmenty ludzkich ciał w lodówce smiley


To tyle mojego ględzenia, a poniżej trochę postów, które z jakiegoś powodu sobie zapisałam:


klasyka MP, czyli Telma i Elma

Bernard tymczasem stał sobie z boku. Ze swojej torby po chwili wyciągnął kozie mleko które miało mnóstwo witamin i pozwalało Bernardowi utrzymać siłę i witalność mimo 65 lat na karku. Po chwili gdy Bernard już się napoił rozejrzał się jednak osoby te nie wydawały mu się zbytnio ciekawe. Po chwili Bernard wyciągnął więc z torby zdjęcie. Były na nim jego ulubione kozy "Telma i Elma". Ach, jak już chciałby znaleźć się na pastwisku i je hodować. Jednak czekała robota i Bernard powoli wtoczył się do autobusu.



Amelia

Elena stała i gapiła się na Jacka, który okładał Lorenza. To jest psychol... Stoję w korytarzu z psycholem i zboczeńcem... - pomyślała, jednak nie ruszyła się z miejsca. W pewnym momencie zrobiło jej się szkoda Lorenza. Zboczeniec też człowiek - pomyślała i podeszła do rannego mężczyzny.
- Eee... Jak mogę Ci pomóc? - bąknęła, nie wiedząc za bardzo jak ma się zachować.



Furfon

Nic tu po mnie, muszę iść dalej. Siekierę sobie wezmę, przyda mi się. Jack wyjrzał jeszcze przez okno, zobaczył w ogrodzie Dores i Ellie. Pomachał im siekierą i ruszył do swojego pokoju.


adi

Bernard tymczasem czując moc w swoich narządach(niebieskie tabletki które hodowcy dawali kozom a Bernard wziął kilka przez przypadek) zaczął zastanawiać się nad atrakcyjnością Margaret i chęcią kopulacji z nią. Po chwili widząc że nie jest w stanie jej dobudzić zaczął robić z nią to co czasami zdarzało mu się robić z kozami i co sprawiało mu wielką przyjemność. Niestety, mimo wielkiego podniecenia Bernarda Margaret nadal spała.


Bernard tymczasem obudził się w świetnym humorze w swoim pokoju. Plan dnia miał podobny jak wczoraj. W dzień przebywać wśród kóz, natomiast w nocy kopulować z jakąś dziewoją. Tym razem pragnął jednak kogoś młodszego. Tak się zastanawiając ruszył do miasteczka gdzie przez cały widny dzień miał poznawać dogłębnie życie kóz z Alaski.


agusia

Siedziałem spokojnie przy oknie i oglądałem pasące się samoistnie kozy.



Lincoln

Wycieczka jest opłacona, każdy z nas chce bez problemów spędzić kilkanaście dni, a są same problemy! - Christian nawet się nie zorientował, że zaczął się unosić i wręcz krzyczał. - Światła od wczoraj nie ma. Jeden pokój jest totalnie zdewastowany. Wiatr hula w najlepsze, drzwi porąbane siekierą. Do kuchni też nie idź bo tam jakaś wariatka patroszy kucharza. Bądź ostrożna wobec tych ludzi.



adi

Bernard tymczasem bacznie obserwował wszystkich gości w hotelu mając nadzieję że dziś jego mroczna strona znajdzie zaspokojenie w kimś młodszym niż Margaret choć tego wariantu też nie wykluczał gdyż jak to mówią lepszy rydz niż nic.


Bernard siedział sobie na recepcji gdy nagle za nim ujrzał w ścianie ostrze topora które jednak po chwili zniknęło. Po tym zdarzeniu Bernard usiadł nieruchomo przy kominku w holu i czekał na jakąś dziewoję zmierzającą samą do swojego pokoju...



Lincoln

Dźwięk rąbanych drzwi zmusił Christiana do wyjścia spod kołdry. - Dziewczyny, chyba ktoś puka. Lepiej nie otwierać, jest już późno. Jak to coś pilnego, to i tak się dowiemy. Na pewno ktoś się upił i chce trochę poprzeszkadzać.



klasyka z kucykiem

Dores wpadła do pokoju i zamachnęła się toporem. Topór jednak oderwał się z trzonka, przeleciał przez pokój i wylądował tuż za Eleną, obcinając jej po drodze związane w kucyk włosy.
What's a pitty. - powiedziała Dores, odwróciła się i wyszła z pokoju.



Furfon

Tom w najlepsze miał atak padaczki, ktoś musiał mu teraz pomóc bo inaczej umrze szybko i nikt nie będzie miał przyjemności z zabicia go.


Jack opuścił pokój Christana, miał ze sobą siekierę. Zaczął wchodzić po schodach gdy nagle usłyszał śmiech oraz zobaczył człowieka, który leżał i krzyczał z bólu. Latarką zaświecił, to był Dexter. Jackowi rzuciło się w oczy brak palca u prawej stopy. Tak dziwnie on bez tego palca wygląda, już lepiej będzie jak mu szybko amputuje nogę. Na pewno podziękuje mi. Jack zamachnął się, dwoma silnymi ciosami odrąbał nogę Dextera, od kolana w dól. Po chwili Dores zjechała po poręczy, to ona się śmiała.



adi

Bernard wstał tymczasem po wczorajszym ataku serca którego doświadczył. Poczuł się już o wiele lepiej i miał nadzieję że nadal będzie mógł robić co nie co z różnymi dziewojami. Po chwili postanowił zejść do swojego pokoju. Po drodze jednak zauważył ciało bez głowy i mnóstwo krwi. Nie przejął się tym bo pomyślał sobie że skoro on chodzi po pokojach kobiet w nocy i robi z nimi to i owo to czemu ktoś sobie kogoś nie może zabić...


Bernard tymczasem w małej szopie w lesie niedaleko hotelu pędził bimber. Nie był to jednak zwykły trunek gdyż pędził go z kozich bobków. Postanowił upić tym niczego nieświadomych gości hotelu by oni byli mu bardziej ulegli. Po kilku godzinach Bernard miał już kilka butelek które miały etykietę luksusowych wódek...


Furfon

Jack skończył odśnieżać, wrócił do hotelu, gdzie wysłuchał tego co Mark ma do powiedzenia. Ilekroć na niego patrzył widział jego trupa, z roztrzaskaną głową, z wieloma ranami na ciele. To znak, że muszę go zabić. Wysłuchał go w milczeniu, on sam mógłby tutaj zostać. A nikt nie mógłby uciec autobusem, bo przecież on ma kluczyki. Po benzynę się chyba przejdę, przyda się jak będę chciał kogoś podpalić.


Za Eleną stał Jack, beknął by wiedziała że on tutaj też jest.
-Straszny widok, ciekawe kto to zrobił - powiedział Jack z uśmiechem na twarzy. Dla niego im więcej ofiar tym więcej frajdy



Amelia

Elena podskoczyła, gdy usłyszała za plecami beknięcie. Było tak mocne, że poczuła wiatr we włosach. Odwróciła się natychmiast i zobaczyła Jacka.
- To Ty ich zabiłeś? Pamiętam jak mówiłeś o morderstwie osoby która ukradła benzynę! Jesteś zdolny do wszystkiego - zawołała przestraszona.


agusia

Podeszłam powoli do trupa i pochyliłam się nad nim.
-Zaraz... Czy to nie bankier ze Skoku Stefczyka?- spytałam, drapiąc się po czole. Widziałam tutaj już tyle trupów, ciągle ich widok był dla mnie jednak czymś, co wkuwało się w serce... Co najmniej na kilka minut.



Mark Sloan

- Bankier? - zapytał zdziwiony Mark i kucnął obok mężczyzny. Rozpiął mu kurtkę - Siostrzyczko, chyba masz rację. Facet pasuje na bankiera. Prawdopodobnie spędzał większość czasu przy biurku. Widzisz to? - wskazał na jego klatkę piersiową - Zero mięśni! Takie chuchra pracują jedynie jako księgowi, bankierzy albo bibliotekarze. - wstał i wytarł ręce o spodnie, zupełnie jakby dotykanie tego rodzaju człowieka go brzydziło - Ja to mam czym się pochwalić... - powiedział gładząc się po klacie.


Furfon

Jack w hotelu nie znalazł żadnych śladów, nie mógł nikogo oskarżyć. Ruszył na dwór, chciał się przewietrzyć, gdyż w hotelu śmierdziało kozami. Zobaczył Bernarda, który pasł kozy na śniegu. Człowiek z pasją


adi

Bernard tymczasem pociął ciało dzieciaka, spakował do worków i zaczął wyrzucać do pobliskiego jeziora w którym musiał zrobić przerębel. Wyrzucając ciało dzieciaka ciągle czuł smutek z powodu utraty swojej kozy.


Furfon

-No dobra, dowiedziałem się wystarczająco dużo. Jestem gotów kupić ten hotel, 5 milinów. Niech Pan zacznie spisywać umowę, przyznam że mnie się spieszy. - Jack powiedział po czym podał mu kartki i długopis. Patrzył na kominek, zastanawiał się jak by to wyglądało, gdyby rzucił Edwarda tam. Wystarczająco dużo, jego zwłoki by się zmieściły. Piękny widok, zapamiętałbym i wspominałbym do końca życia. Dla takich chwil warto żyć. Wcześniej lepiej byłoby go zadźgać nożem niż postrzelić. Od marzeń Jacka wyrwało go nagłe pojawienie się Bernarda, który zaczął mleko. Co on tutaj robi, wszystko zniszczy. Za chwile znajdą wspólny temat do rozmów i przez cały dzień będą gadać o kozach.



Amelia

Myślisz, że boję się Twojego węża? On nie byłby w stanie mnie połknąć. Jest za krótki.


- Dlaczego jesteś dla niego taka miła, ten dzieciak to zło wcielone! - zawołała, cofając się pod ścianę. - Nakarm nim węża! Nakarm nim węża! - krzyknęła, mając nadzieję, że obłąkana Dores w końcu zrobi coś pożytecznego - zabije małego śmierdziela, który lubi sikać w majtki.



Lincoln

James szedł do kliniki wolnym krokiem. Trochę drażniło to Chrisa bo chciał sprawę załatwić szybko. Gdy przestępował z nogi na nogę pod drzwiami kliniki, poczuł pod butem jakąś nierówność. Zainteresowało to go i schylił się aby podnieść wycieraczkę. Pod spodem leżał klucz. Christian sprawdził czy nikt go nie obserwuje i zakradł się do środka. Przekręcił drzwi od wewnątrz i zaczął rozglądać się po wnętrzu. Już miał wychodzić pomóc James'owi w ścięciu choinki gdy zobaczył uchylone drzwi od szafy. Ciekawość była spora, dlatego zajrzał do środka. Ku jego zdziwieniu wewnątrz szafy były kolejne drzwi. Napięcie i ciekawość wzrastały z każdą chwilą. Christian na moment się wycofał, sprawdził czy drzwi do kliniki są na pewno zamknięte i szybko wrócił do szafy. Powoli otworzył ukryte drzwi i jego oczom ukazał się pokoik pomalowany na różowo. Chris przyglądał się mu z przerażeniem w oczach. Na ścianie po lewej jego stronie było mnóstwo zdjęć Dorothy. Nie były to jednak zwykłe zdjęcia, lecz fotomontaże przedstawiające nagie modelki z doklejonymi twarzami Dorothy. - Ten facet jest chory! - powiedział po cichu do siebie Christian. Po chwili jego uwagę przyciągnęła druga strona pokoju, jeszcze bardziej zadziwiająca. Na środku ściany wisiała oszklona antyrama, wewnątrz niej zaś stringi i karteczka z napisanym imieniem Monica. Wokół stało kilka szafek, z których wystawało mnóstwo czasopism i zdjęć nagich kobiet. Chris nie sprawdził tego dokładniej tylko podszedł do telewizora stojącego w rogu pokoju. Pod spodem stał odtwarzacz video z wyświetlaczem wskazującym 30 minutę. Chris mimo, że był w klinice sam, sprawdził dla pewności czy nikt do nie podgląda i wcisnął przycisk Play. Na początku usłyszał męski głos krzyczący r11; Niech Twoje pośladki plaskają o mnie! r11; i po chwili pojawił się obraz. Chris z wrażenia aż usiadł na stojącym obok fotelu. Na ekranie telewizora leciał nagrany ukrytą kamerą film przedstawiający figle Marka z Moniką. Christian nie mógł na to patrzeć i po kilku (no może kilkunastu) minutach wyłączył kasetę. Wyjął ją z odtwarzacza i schował do kieszeni. Miał zamiar poradzić się Eleny co zrobić z tym znaleziskiem. W popłochu opuścił klinikę i podszedł do czekającego na dworze Jamesa.



Amelia

- Co... Co Ty robisz?!- zawołała, gdy Chris wcisnął jej dzieciaka - Wracaj tu! - krzyknęła zrozpaczona, jednak Chris był już daleko. Elena trzymała dziewczynkę na wyprostowanych rękach, jak najdalej od siebie. Wyglądała tak, jakby miała w dłoniach bombę. Zaczęła się rozglądać, szukając kogoś, komu mogłaby oddać dzieciaka.



Furfon

-Tak podpaliłem hotel, jestem odpowiedzialny za śmierć tych wszystkich ludzi, tych których znałaś. - Daniel kłamał, sam nie wiedział kto to zrobił - I co mi zrobisz? Nic, a ja teraz mogę dokończyć to co zacząłem dawno temu. Gdybyś tylko.... - Faraday przerwał mówić na chwilę, spojrzał na Dores która próbowała dostać się do kabiny pilota. - To teraz nieważne jest, ważne są twoje batoniki. Są pod pokładem, w jednej skrzynce, jest ona niebieska, odróżnia się od innych. Uważaj żebyś się nie pomyliła, w innych są bomby, pamiętaj niebieska. Idź, ja ich nie lubię, znając Ciebie sama zjesz - Daniel podrapał się po głowie, w głębi serca śmiał się, gdyż Elena nie znajdzie żadnych batoników lecz worki bobu.



Amelia

Zadowolona Elena zerwała się z krzesła i popędziła pod pokład. Była taka podekscytowana, że nawet nie przyszło jej do głowy, że to mogłaby być pułapka. Gdy znalazła się w luku bagażowym, bez problemu znalazła skrzynkę o jakiej mówił Jack. Z uśmiechem na ustach ją otworzyła i... wyraz jej twarzy automatycznie się zmienił.
- Bób?! BÓB?! - Była wściekła, że dała się oszukać jak małe dziecko. Naburmuszyła się, jednak po chwili przypomniała sobie, że przecież lubi bób. Zaczęła się zastanawiać czy można byłoby zrobić batoniki z nadzieniem bobowym.



Jazeera

Biedne dziecko... - Rzuciła Isabella czochrając Rafalka po włosach, po raz kolejny oddała małą Su pod opiekę Natalie i spojrzała na Rafalka. Złapała go dłońmi na biodrach chcąc go podnieść, jednak po chwili stwierdziła, że faktycznie taki mały jak Suzanne nie jest i zrezygnowała z tego pomysłu. Rafalek wyglądał jak siódme nieszczęście, a z takim wyglądem mógłby tylko rozwozić gnojówkę.. Brunetka westchnęła i zaczęła wyciągać powbijane kolce krzewu z ciała Rafalka, kiedy skończyła wyciągnęła też owoc agrestu ktory utkwił chłopczykowi w nosie. - Gdzie twoja mamusia? - Spytała kucając przed Rafalkiem.



Furfon

Daniel przestał wyć gdy przypomniał sobie że oprócz niego rozbiło się jeszcze kilka osób. Muszę udawać normalnego, starszego dziadka. Pomagać im, być dobrym dla nich wszystkich, zostanę dzięki temu członkiem ich wesołej społeczności. Zaufają mi. Daniel spostrzegł, że zrobiło się już ciemno, wiec zaczął zbierać drewno by rozpalić ognisko. Zdobędę tym u nich parę plusów, będą bardziej na mnie polegać. Tym razem nie popełnię błędu. Daniel z drewnem ruszył do reszty, która obozowała koło samolotu.
-Nazbierałem drewna, musimy rozpalić ognisko, a jutro spróbujemy wezwać pomoc. Czy ktoś widział pilota? - Faraday krzyknął na cały głos, by ktoś go słyszał. No chyba tak by się zachowywał normalny człowiek, muszę jutro ich poobserwować by się nauczyć bycia normalnym człowiekiem . Zobaczyć czym oni zwykle się zajmują, jakie mają problemy.



Goosseberry

- Ty... pierdolony dzieciaku! - krzyknął James patrząc na całą zawartość plecaka zbitą w jedną papkę - Patrz co narobiłeś! Patrz! - mężczyzna nie wytrzymał, chwycił gwałtownie rafalka za głowę i kilkakrotnie zanurzył jego twarz w padlinie i bobie. Dziecko wydawało przy tym dziwne dźwięki, aż po chwili zemdlało z kawałkiem rozkładającego się ogona w buzi. Riven dawno nie był w takiej furii. Gdyby teraz miał jakieś ostre narzędzie przy sobie, nie zawahałby się.
Rozejrzał się dookoła czy ktoś czasem nie widział jego poczynań, po czym cichcem uciekł zza krzaków i odnalazł z powrotem wzrokiem Elenę, Chrisa i Simona.


Furfon

Daniel wstał i zaświecił latarką. Był to ten dziwny dzieciak, który tulił do siebie odciętą rękę i głowę. To jest dopiero materiał, z niego będą ludzie. Najchętniej bym go adoptował. Po chwili zaświtała w głowie myśl, jak wykorzystać dzieciaka
-Hej mały. Chcesz batona? - powiedział Jack po czym wyjął batona z kieszeni który zabrał z pokoju Eleny. Zaczął nim machać.



adi

Bernard spojrzał na Dores ale krzyki nie przynosiły rezultatu więc rzucił się ze skrzydła lecz po chwili... spadł na ziemię gdyż zapomniał przywiązać węzła do szyi by móc popełnić samobójstwo...


Bernard powoli podnosił się z ziemi po nieudanej próbie samobójczej ale gdy ujrzał rafalka biegnącego w jego stronę z upapraną twarzą pożałował że zapomniał przywiązać węzła do szyi lecz uznał że musi udawać martwego by mały rafalek się odczepił i poszedł sobie.


Bernard siedząc w pomieszczeniu monitoringu zauważył co się dzieje w klatkach i szybko przemówił przez mikrofon by po chwili jego głos rozbrzmiał na całej wyspie:

- Proszę zostawić rafalka! Mimo że to zbok i mała gnida to jest jeszcze dla niego nadzieja na zmianę na lepsze. Pana z siekierą proszę o odłożenie jej i zapoznanie się z zasadami BHP w punkcie o zasadach obchodzenia się z małym rafalkiem. Poza tym pozdrawiam i życzę miłej nocy.



Goosseberry

Mam was w dupie, mam was w dupie... Był na granicy wytrzymałości, nie potrafił trzeźwo myśleć wyprowadzony z równowagi. Ale tak na dobrą sprawę kto by to zdzierżył? [chyba jedynie forumowa żona rafalka ] Najchętniej tego, co przed chwilą przemówił przez megafon też by ukatrupił.
Czuł moc w tej siekierze, spoczywającej w jego dłoniach.
- Mówimy stanowcze nie: nieinteligentnym twarzom! - zakpił z rafalka z szaleństwem w oczach.



adi

Bernard widząc co się dzieje z rafalkiem chciał coś zrobić ale zapomniał o tym gdy zobaczył papaję którą wczoraj tutaj zostawił. Smacznie zajadając się nią po chwili zasnął.



Goosseberry

James, obudzony w środku nocy błotnym pocałunkiem rafalka odskoczył gwałtownie.
- Popierdoliło cię całkiem!? Mało ci wczoraj było siedzenia w klatce? - odepchnął bachora z taką siłą, że ten z prędkością turbodymomena wyrżnął głową o ścianę i zajęczał.
James zmrużył wściekle oczy i rzucił się pędem do łazienki. Szybko, szybko, byle bakterie nie przedostały się do organizmu! Wypłukał dokładnie jamę ustną, umył zęby, ale nadal czuł rafalka. Spirytus, spirytus - zaczął przeszukiwać apteczkę po omacku. Upił spory łyk i zabulgotał w buzi.
- Uff... - odetchnął z ulgą i nie mogąc już zasnąć, skierował się do kuchni.



Furfon

Daniel całą noc przesiedział w dżungli, walczył ze swoimi myślami. Bał się, że jeśli pobyłby trochę dłużej z nimi stałby się normalny, miłym, już by nigdy nikogo nie chciał zamordować a tego on na pewno nie chciał.



Mark Sloan

Mark próbował ukryć obrzydzenie, widząc że Rafałek się obślinił, a później jak zaczyna smarować się czekoladą. Brakuje mu piątej klepki, ale to może i lepiej. Jak kobiety zobaczą, że przygarnąłem chore umysłowo dziecko, nie będę mógł się od nich opędzić. - pomyślał z satysfakcją



Furfon

- Ponoć dawno temu mieszkał tam Jacob, ale nie chce mi się w to wierzyć. Ja postarał się o jej wnętrze, on nie miał gustu. Idziemy - rzekł Daniel i ruszył w stronę dżungli. Poprowadził ich najpierw do dawnego starego osiedla Dharmy, które teraz było całkowite zniszczone. Spojrzał najpierw na Dores a potem na Bernarda. Na nim zatrzymał dłużej wzrok
-Tutaj niegdyś mieszkali hodowcy kóz. Tutaj żyli w zgodzie z naturą, hodowali kozy, a tam - Faraday wskazał ręką na spalone miejsce, gdzie można było domyślić się że były tam kiedyś drzewa - Tam był gaj papajowy. Najlepsze papaje na świecie, nigdzie indziej takich smacznych nie było. Hodowcy zrywali je, z niektórych przetwarzali sok papajowy, dzięki czemu kozy zamiast wody piły sok papajowy. Były to wspaniałe czasy dla tego miejsca, wszyscy byli szczęśliwi. Aż do czasu kiedy ON przybył. Jacob, on to wszystko zniszczył. Spalił drzewa papajowe, a większość kóz i hodowców wyrżnął w pień. Chciałem żebyś to wiedział Bernardzie, teraz wiesz kim on jest. No to do dzieła, trzeba go zabić. Jacob może być w dwóch miejscach, jeśli tam nie będzie trzeba będzie wypytać Elenę i jej ludzi. Najpierw postaramy się go sami dorwać. Jacob może być w stopie posągu - Daniel wskazał na południe - Może być również w Świątyni która jest na wschodzie. No to kto gdzie idzie?



adi

Bernard tymczasem miał wizję kozy która ciągle beczała. Mimo że kochał kozy ta wizja stała się uciążliwa. 8 godzin nieustannego beczenia. Bernard postanowił położyć temu kres i rzucił w kozę papają. To poskutkowało i koza znikła ale od tego momentu Bernard utracił miłość do kóz.





We are all evil in some form or another, are we not?

Edytowane przez Otherwoman dnia 08-01-2017 17:32
GG: 7594540 zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Flaku
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Żyd

Postów: 7256



Dodane dnia 08-01-2017 19:08
Będziesz czytała i analizowała wszystkie edycje? smiley


Zagubieni24.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
mrOTHER
Mistrz Gry

Avatar Użytkownika

Postów: 3423

Mistrz Gry

Dodane dnia 08-01-2017 20:16
znajdź sobie męża smiley



The maze isn't meant for you...
zagubieni.org/darlton.pl Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
Faraday
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Frederick Frost

Postów: 2578

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 08-01-2017 20:28
Flaku napisał/a:
Będziesz czytała i analizowała wszystkie edycje? smiley


Lepsze to niż rozwijanie fantazji na temat seryjnych mordercó smiley
Wyślij Prywatną Wiadomość
Autor RE: Złote Usta MP
panda
Użytkownik

Avatar Użytkownika

Postać:
Cherrrie Swanson

Postów: 7730

Mistrz Przetrwania

Dodane dnia 08-01-2017 20:36
mrOTHER napisał/a:
znajdź sobie męża smiley



"Hehehe patriarchacie wróć hehe smileysmileysmiley" detected
Edytowane przez panda dnia 08-01-2017 20:37
Wyślij Prywatną Wiadomość
Strona 18 z 19 << < 15 16 17 18 19 >
Skocz do Forum:
Logowanie
Nazwa Użytkownika

Hasło



Nie jesteś jeszcze naszym Użytkownikiem?
Kilknij TUTAJ żeby się zarejestrować.

Zapomniane hasło?
Wyślemy nowe, kliknij TUTAJ.
Shoutbox
Tylko zalogowani mogą dodawać posty w Shoutboksie.

Otherwoman
14/04/2024 11:39
smiley

Lincoln
11/04/2024 15:55
Zapłacone, zalogowane, do zobaczenia za rok na forum smiley

Otherwoman
10/04/2024 09:26
Rok temu też było chyba 200 z tego co pamiętam

mrOTHER
10/04/2024 09:11
no dobra, zalogowalem sie. Do zobaczenia za rok xd

mrOTHER
10/04/2024 09:10
200 zł za zwykły hosting na własnej domenie? Cenią się skubańce

Umbastyczny
08/04/2024 19:38
<3

Diego
07/04/2024 22:50
Welcome in another life brotha 🫣

Otherwoman
07/04/2024 20:15
może się ktoś zgłosi oprócz nas smiley

Otherwoman
07/04/2024 20:05
ok, zrobiłam przelew - 200 zł

Otherwoman
07/04/2024 17:46
smiley

Umbastyczny
05/04/2024 20:20
jasne, ja na pewno się dorzucę smiley

Otherwoman
05/04/2024 17:25
postaram się w weekend zapłacić i będzie znowu zbiórka smiley

Otherwoman
05/04/2024 17:24
przyszedł mi mail o wygaśnięciu hostingu za trzy dni

Otherwoman
10/03/2024 21:41
smiley

chlaaron
09/03/2024 23:09
smiley

Otherwoman
09/03/2024 18:03
Umba, pw smiley

shimano
29/02/2024 22:08
olol

Otherwoman
01/02/2024 21:53
o, nie ma Kinga - wreszcie jakiś inny autor ma szanse na wygraną

Otherwoman
01/02/2024 21:47
lol widzę nową kategorię w plebiscycie na lc - romantasy smiley

Otherwoman
01/02/2024 21:40
smiley

Archiwum