Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę
Nie wiem, co się dzieje w tym klubie, ale znowu film milion lat świetlnych oddalony od moich preferencji. Tak, filmów o tematyce wojennej też nie lubię Jakie to szczęście, że mimo wszystko nie jest to znowu nic w stylu Łowcy Jeleni... Jak dla mnie film ratuje stylistyka, czyli to, co adiemu nie przypadło do gustu.
Postacie są strasznie przerysowane.
No tak, bo w końcu film należy do gatunku satyra
Dla mnie to akurat było na plus - wnosiło trochę życia w ten nieco przynudnawy jak dla mnie film.
Do zalet w moim odczuciu należy tez pewna krytyka... no właśnie... w sumie Amerykanów. Pomimo, że pokazują Rosjan jako pijaków i imbecylów (prezydent rozmawia przez telefon z tym rosyjskim ważniakiem jak Umbridge z Hagridem w MP 13,5), to jednak Amerykanie postępują wbrew logice i zdrowemu rozsądkowi powodowani nienawiścią do komunistów.
Ogółem film mimo wszystko nie jest jakoś w stanie mnie zachwycić. Oczywiście przekazuje słuszną ideę potępiania wojny, jak i wiele innych filmów (dla mnie mistrzostwem jednak pozostaje "Idź i patrz", co jest na plus. Nie ma w tej myśli jednak nic odkrywczego. No bo chyba każdy wie, że wojna jest "be".
Do elementów, które mnie zaciekawiły zaliczę jednak postać Sellersa, który zagrał... 3 postacie? Fajnie popatrzeć, jak jedna osoba wciela się w różne postacie w tym samym filmie i za każdym razem robi to w inny sposób, podczas gdy inni aktorzy często przez całe lata swojej kariery grają identycznie (patrz wspominana w klubie Michelle Rodriguez )
Ponadto widać tu także niekompetencję tych wszystkich ważniaków. Wydaje się to przerysowane i nierzeczywiste, ale... czy to w sumie nie jest aktualne, patrząc na to, co dzieje się chociażby w naszym kraju?
Film ogólnie nie był zły, ale za serce mnie nie ujął (mam jakiś problem z tymi wybitnymi dziełami Kuricka), więc nie mogę dać więcej niż 6.
We are all evil in some form or another, are we not?
Doktor Strangelove, lub jak przestałem się martwić i pokochałem bombę
Ech, widząc opis filmu na filmwebie + tamtejsza ocena i ocena Flaka skłoniły mnie do opinii, iż będzie film wyjątkowy, albo na jakieś 9, albo na jakieś 2. I jestem zawiedziony, bo kolejny przeciętniak się trafił. Już wolałbym obejrzeć coś 2/10
Przede wszystkim film mi się dłużył, bywało nudno i zerkałem na licznik, a to nie jest dobry znak.
Co do humoru to na różnym poziomie. Niektóre żarty/gagi były na niskim poziomie i kąciki ust mi się nie uniosły choćby o milimetr, ale parę dobrych momentów było.
Postacie fajnie przerysowane, to akurat na plus. Mój ulubiony bohater to Generał Turgidson. I szacun dla Sellersa za 3 role. Gdyby nie powyższy post Arlety, to nawet bym się nie zorientował, że to jeden aktor Tym bardziej szanuję, że tak różnorodnie potrafił zagrać.
Nie wiem co tu dużo pisać, jakoś tak mnie ten film nie ruszył.
Najbardziej żenująca scena to chyba ten "kowboj" spadający z rakietą.
Rozmowy telefoniczne prezydenta z ruskim premierem też mi się skojarzył z MP
6/10
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Mam nadzieję że ten post nie wywoła pierwszej w tej edycji klubu gównoburzy bo nie o to mi chodzi jak cos
Dr Strangelove, czyli O CHUJ WAM CHODZI r11; 8/10
adi1991 napisał/a:
Zdaję sobie sprawę, że film był kręcony w latach 60. gdzie perspektywa była całkiem inna. Do tego inny styl samych filmów, ale ja nie żyje w tamtych latach, nie mam tamtej perspektywy, ani nie znam na tyle historii kina by pisać co jest nowatorskie, a co nie.
Nawet nie chodzi przecież o to, żebyście czytali książki i artykuły przed czytaniem... Całkowicie szanuję Twoją perspektywę; większość społeczeństwa właśnie tak odbiera filmy i sztukę w ogóle (w sensie: podobało mi się/nie podobało mi się), nikt Wam tego nie zabrania. Tylko jak czytam takie rzeczy, to przypomina mi się sytuacja sprzed kilku tygodni, kiedy z przyjaciółką stałyśmy przed "Pannami dworskimi" Velazqueza w Prado i jakiś ziomek powiedział "przecież ludzie nie mają takich oczu, brzydki ten obraz"
No a dla pandy-buca w kinie (i nie tylko w kinie) bardzo, bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze są: kontekst, symbolika i wykonanie. Wydaje mi się, że brak jakiegoś szerszego spojrzenia pozbawia trochę kina magii. I nie tylko kina, bo w każdej dziedzinie sztuki sprawy społeczno-polityczne są niezmiernie ważne i bardzo często się do nich odnoszą.
Stety lub niestety, ten film jest jedną wielką lepą na ryjec dla amerykańskich władz i został nakręcony w takich a nie innych czasach. Jeśli nie ma się tego w świadomości i nie przepada się za taką tematyką, to film po prostu nie zachwyci i dlatego nie dziwią mnie Wasze oceny. Każda scena jest zrobiona nie tak, żeby nas rozśmieszyć, tylko ośmieszyć to amerykańskie napompowanie i przemówić widzowi w latach 60. do rozsądku. Jak pokazuje historia, w niektórych przypadkach poskutkowało. Oczywiście, w bardzo wielu aspektach film się zestarzał, ale antywojenny przekaz jest naprawdę dość uniwersalny, a został opakowany w całkiem lekką i zabawną historię.
Umbastyczny napisał/a:Przede wszystkim film mi się dłużył, bywało nudno i zerkałem na licznik, a to nie jest dobry znak.
Co do humoru to na różnym poziomie. Niektóre żarty/gagi były na niskim poziomie i kąciki ust mi się nie uniosły choćby o milimetr, ale parę dobrych momentów było.
Okej, rozumiem ten zarzut w kwestii humoru (nie każdemu musi się on podobać i obiektywnie czasem mogło to być dość toporne). Ale co do nudy to też odbiję r11; nie da się porównać tego filmu do obecnych realiów kinowych, ludzie no, my jesteśmy tak przebodźcowani że potrzebujemy obrazów typu Strażnicy Galaktyki, na które wydano miliony na CGI i ciągle nam czymś wali po oczach; porównajcie sobie chociażby starego i nowego Mad Maxa, albo Blade Runnera r11; to już jest zupełnie inny rodzaj przekazu, a co dopiero film z 1964 roku... Ja rozumiem, jak film ma powyżej 2,5h i faktycznie wymaga skupienia, bo np. jest dużo scen jedzenia zupy, ale tutaj w sumie cięć było całkiem sporo, zmiana otoczenia równała się zmianie pracy kamery (swoją drogą od razu tutaj o tym wspomnę: w samolocie kamera jest rozedrgana, ujęcia są bardzo często od dołu, jest dużo zbliżeń na twarze i aparaturę jak w jakimś mockumencie, w pomieszczeniach są bardzo ładnie oświetlone wnętrza, a sceny z prezydentem to jest przecież estetyczna zdjęciowa uczta, jak tam pięknie grają dwa albo i trzy plany ze sobą, w ostatniej rozmowie prezydenta ze stroną ZSRR już w ogóle to tak teatralnie wygląda, no sztos!!!), mieliśmy dość równy podział na trzy części w filmie, gdzie tempo wzrastało z każdą kolejną... No nie wiem no, dla mnie tutaj wszystko grało. A jestem strasznym nerwusem i podczas każdego filmu muszę robić coś z rękami, żeby utrzymywać jeden poziom skupienia, więc wiem o czym mówię
Najbardziej żenująca scena to chyba ten "kowboj" spadający z rakietą.
Lol, od samego początku ci żołnierze są przedstawieni jako totalni debile z rozbuchanym ego i cały ich wątek prowadzi do tej właśnie sceny r11; typowy ograniczony jankes, któremu telewizja, radio i gazety wtłoczyły propagandę potęgi USA (tutaj od razu wspomnę o tych bilbordach, które stoją w scenach z żołnierzami r11; Kubrick w ogóle jedzie po bandzie, zestawiając coś tak dosłownego ze scenami rodem z serwowanych żołnierzom filmików propagandowych r11; i tutaj te samoloty wspomniane przez Adiego, też stanowiące do nich odniesienie) i który już nawet nie ogarnia, jak bardzo to co robi, jest absurdalne, dla 5 minut sławy odpala się jak ta bomba, zakłada kowbojski kapelusik i z WOOHOOO na ustach poświęca swoje całe dotychczasowe życie idei, która jest mrzonką. Przecież to jest genialna scena i nie dziwię się, że rząd amerykański tak się wkurwiał na ten film
I szacun dla Sellersa za 3 role.
To jest w ogóle z tego co kiedyś czytałam jeden z większych skandali oscarowych, że Sellers nie dostał wtedy statuetki. Szkoda, bo Strangelove uznaje się za jedno z jego największych osiągnięć i to, co on tutaj robi to jest aktorski majstersztyk. Ogólnie gdyby nie aktorstwo, to dałabym pewnie temu filmowi 7 (no i kiedy był sobie pies ma lepszą ocenę niż Strangelove, moim honorem jest walka), ale oprócz Sellersa tam swoje robi też Scott, Hayden i Bull, tworząc dla Sellersa idealne, kolorowe tło. Ogólnie uważam, że role komediowe gra się nierzadko trudniej niż dramatyczne, tym bardziej jeśli trzeba wyjść poza swój aktorski wizerunek, a tutaj mamy Sellersa aż w trzech kreacjach, każda jest inna i każda śmieszna.
No a dla pandy-buca w kinie (i nie tylko w kinie) bardzo, bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze są: kontekst, symbolika i wykonanie. Wydaje mi się, że brak jakiegoś szerszego spojrzenia pozbawia trochę kina magii. I nie tylko kina, bo w każdej dziedzinie sztuki sprawy społeczno-polityczne są niezmiernie ważne i bardzo często się do nich odnoszą.
Ja się np. w stu procentach z tym zgadzam, tylko że nie mamy możliwości zapoznać się z kontekstem do wszystkiego, co staje nam na drodze. Dokonujemy więc pewnych wyborów i zgłębiamy kwestie, które bardziej nas interesują, a rezygnujemy z pozostałych. Czasem z przypadku wiemy coś, po co samo byśmy nie sięgnęli. Wydaje mi się, że to dotyczy wszystkich, Ciebie również. Stąd takie różnice w ocenianiu różnych filmów, muzyki innych dzieł (+ plus oczywiście kwestia gustu).
Każda scena jest zrobiona nie tak, żeby nas rozśmieszyć, tylko ośmieszyć to amerykańskie napompowanie i przemówić widzowi w latach 60. do rozsądku.
No to akurat widać wyraźnie w tym filmie nawet bez znajomości kontekstu
Okej, rozumiem ten zarzut w kwestii humoru (nie każdemu musi się on podobać i obiektywnie czasem mogło to być dość toporne). Ale co do nudy to też odbiję r11; nie da się porównać tego filmu do obecnych realiów kinowych, ludzie no, my jesteśmy tak przebodźcowani że potrzebujemy obrazów typu Strażnicy Galaktyki, na które wydano miliony na CGI i ciągle nam czymś wali po oczach;
Trochę tak, trochę nie. Mnie np. nudzą właśnie te napakowane akcją i efektami filmy, a potrafię się wciągnąć w film z pozoru bez fabuły. To chyba bardziej kwestia tematyki, klimatu i stylistyki.
jak bardzo to co robi, jest absurdalne, dla 5 minut sławy odpala się jak ta bomba, zakłada kowbojski kapelusik i z WOOHOOO na ustach poświęca swoje całe dotychczasowe życie idei, która jest mrzonką
No tak, to takie bardzo amerykańskie jak wtedy, tak i dzisiaj
--------------------------------------------
trzeba sobie ściągnąć bo chyba nie ma nigdzie online za darmo
Lol adi daje film do ściągnięcia, a dopiero co wzywał do dawania tylko filmów online
A co do filmu, może być ciekawy. W końcu jakiś thriller
We are all evil in some form or another, are we not?
Lol adi daje film do ściągnięcia, a dopiero co wzywał do dawania tylko filmów online
ciężko trochę znaleźć coś z poza głównego amerykańskiego nurtu co jest online, mam wrażenie że jeszcze ze 3 lata temu był większy wybór bo jakoś ostatnio to więcej seriali niż filmów oglądam i chyba dużo stron pousuwano
Edytowane przez adi1991 dnia 03-03-2019 14:52
panda napisała:
bardzo, bardzo ważne, jeśli nie najważniejsze są: kontekst, symbolika i wykonanie.
Tu zgadzam się z Arletą, że niestety (lub stety) nie jesteśmy zapoznać się ze wszystkim i zawsze. Jeśli film (książka, serial, cokolwiek innego) dotyczy jakiegoś problemu społecznego, wydarzeń itd. itp. staram się jednak choć pobieżnie liznąć temat, by znać choć jakieś minimum, ogólny zarys. Na więcej nie mam czasu/ochoty, zwłaszcza gdy temat nie jest mi bliski.
panda napisała:
Stety lub niestety, ten film jest jedną wielką lepą na ryjec dla amerykańskich władz i został nakręcony w takich a nie innych czasach. Jeśli nie ma się tego w świadomości i nie przepada się za taką tematyką, to film po prostu nie zachwyci i dlatego nie dziwią mnie Wasze oceny.
Co do tematyki to się zgadzam, ale z częścią o świadomości lepy na ryjec (ładne określenie ) to raczej ciężko jej nie mieć, bo jest to dość oczywiste. Niska ocena (6 znowu nie jest takie niskie) wynika z innych aspektów.
panda napisała:
Ale co do nudy to też odbiję r11; nie da się porównać tego filmu do obecnych realiów kinowych, ludzie no, my jesteśmy tak przebodźcowani że potrzebujemy obrazów typu Strażnicy Galaktyki, na które wydano miliony na CGI i ciągle nam czymś wali po oczach; porównajcie sobie chociażby starego i nowego Mad Maxa, albo Blade Runnera r11; to już jest zupełnie inny rodzaj przekazu, a co dopiero film z 1964 roku...
O nie nie, filmy pokroju Strażników też akurat lubię, ale wcale nie potrzebuję ciągłej akcji i ogólnego rozpierdolu na ekranie, żeby się nie nudzić. Tutaj po prostu miało być humorystycznie, a humor nie do końca mi odpowiadał, więc nie bawiłem się dobrze.
panda ochoczo rzekła:
Najbardziej żenująca scena to chyba ten "kowboj" spadający z rakietą.
Lol, od samego początku ci żołnierze są przedstawieni jako totalni debile z rozbuchanym ego i cały ich wątek prowadzi do tej właśnie sceny r11; typowy ograniczony jankes, któremu telewizja, radio i gazety wtłoczyły propagandę potęgi USA
Lol2, to jest zrozumiałe wszystko, film w swoim przerysowaniu nie jest skomplikowany. Symbolikę sceny rozumiem, po prostu mi się ona nie podobała i widząc ją w jakiś sposób czułem się zażenowany, a nie rozbawiony, zaciekawiony, poruszony czy coś tam innego.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Rosyjski film i od razu widać różnicę. Zupełnie inny sposób obrazowania, zdecydowanie bardziej przemawiający niż te amerykańskie filmidła
Jest to tez przykład filmu, który właśnie należałoby odnosić do kontekstu, jak to przypomina nam panda
Moim zdaniem z powodzeniem jednak można go także interpretować także i poza nim, dzięki czemu pozostaje ponadczasowy (mimo, że rok wydarzeń jest tutaj dość istotny).
Nie będę się jakoś rozpisywać, bo jestem leniwa i nie chce mi się sięgać po kontekst (sorry panda). Napiszę tylko, co zwróciło moją uwagę.
Po pierwsze stylistyka obrazu, która mocno współgrała z aspektem społeczno-politycznym i moralnym. Jak okiem sięgnąć, wszędzie widać rozkład: od dosłownie rozkładających się ludzkich ciał w domu Żurowa, rozpadających się budynków z odpadającym tynkiem, przez rozkład moralny społeczeństwa, po rzeczywisty rozkład społeczno-polityczny. Czas przemian - upadku jednego systemu i braku kolejnego porządku, który utrzymałby ludzi w ryzach - to świetny moment na ukazanie właśnie istoty człowieczeństwa. Nie wiem, jak inni, ale ja tutaj widzę obrazowanie wszystkiego, co złe w ludziach. Nie ma znaczenia, czy jest się marksistą-ateistą, czy wierzy w Boga, człowiek, gdy tylko zwietrzy okazję, kieruje się swoimi egoistycznymi instynktami.
Żurow-przedstawiciel władzy, który ma swoją wysoką pozycję może sobie zwyczajnie pozwolić. Problem wciąż aktualny - każdy chyba widzi nierówność w ponoszeniu odpowiedzialności przez wysoko postawionych i zwykłych ludzi, przez tych, którzy władzy sprzyjają i tych, którzy są przeciw.
Aleksiej, który jest biedny i nic nie może. Zasłania się wiarą w Boga, ale z drugiej strony chętnie zrobiłby to samo, co Żurow. I gdyby był w jego pozycji społecznej zapewne nie miałby żadnych oporów (albo gdyby nie był pijany w trupa, tez próbowałby się dobrać do dziewczyny).
Z trzeciej strony mamy intelektualistę-gnostyka, który mimo swojego wykształcenia i przemyśleń filozoficznych robi to, co każdy zwykły człowiek - chowa głowę w piasek (jakie to typowe). Na zakończenie postanawia przewartościować swój system i idzie do cerkwi przyjąć chrzest. To trochę scena symboliczna - następujących przemian w całym kraju. Kwestia tego przewartościowania pozostaje jednak otwarta.
Ostatecznie pewne jest tylko jedno (scenka końcowa z Valerą handlującym skórami)- najważniejsze są pieniądze, a nie żadne filozofowanie, czy normy społeczne. Jaki system by nie był, kto się potrafi ustawić czysto materialistycznie, ten jest górą.
Daję 7/10 - film dobry, dobrze zrobiony, nie tam jakies pitu pitu
No i czekam na głębsze recenzje pandy i Flaka, pełne odniesień do kontekstów itp.
We are all evil in some form or another, are we not?
Kiedy zobaczyłem ten film na liście do obejrzenia, ucieszyłem się. Rosyjski film to jakaś odskocznia po tej serii amerykańskiej. Nastawiłem się, że będzie dobrze i jeszcze ostatnio widziałem jakiś wątek na fb o najstraszniejszych filmach nie-horrorach (bo Arleta coś tam wpisała) i jeden post niżej był właśnie Ładunek 200, Other dała 7 i jakieś takie ogólne odczucia miałem pozytywne.
Niestety się rozczarowałem.
Zacznę od pozytywów. Konsekwetny obraz biedy, brudu, ruiny, wszechobecna szpetota, nędza i ohyda bardzo mi się podobały - o ile można tak powiedzieć. Wiecie o co mi chodzi.
Nie mogę też powiedzieć, żeby film mnie wynudził - nie ziewałem, nie zerkałem na zegar, było ok. Fabuła w miarę ciekawa.
To czemu jestem zawiedziony?
Otóz o dziwo film mnie kompletnie nie ruszył. Emocjonalnie nie odczułem nic. Na ekranie mieliśmy gwałty, zabójstwa, porwania itp. itd. A ja patrzyłem na to bez mrugnięcia okiem. Nie wiem czemu, ale no nijak nie poczułem żadnej emocji - strachu, obrzydzenia, litości, złości, smutku - no zero. A tak nie powinno być, nie tego oczekiwałem. Film, i to tego typu film, powinien mnie jakoś poruszyć, powinien pozostawić po sobie ślad. Jedyne momenty, gdzie coś drgnęło, to szkoda mi było trochę pana z Wietnamu oraz na końcu, gdy Tonia zostawiła przykuta Andżelikę. Generalnie było mi wszystko jedno co się wydarzy i jakoś nie wczułem się w ten klimat.
5/10
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
widziałem jakiś wątek na fb o najstraszniejszych filmach nie-horrorach (bo Arleta coś tam wpisała) i jeden post niżej był właśnie Ładunek 200
No własnie dopiero co obejrzałam ten film, patrze a tu o nim wspominają
Otóz o dziwo film mnie kompletnie nie ruszył. Emocjonalnie nie odczułem nic. Na ekranie mieliśmy gwałty, zabójstwa, porwania itp. itd. A ja patrzyłem na to bez mrugnięcia okiem. Nie wiem czemu, ale no nijak nie poczułem żadnej emocji - strachu, obrzydzenia, litości, złości, smutku - no zero. A tak nie powinno być, nie tego oczekiwałem. Film, i to tego typu film, powinien mnie jakoś poruszyć, powinien pozostawić po sobie ślad. Jedyne momenty, gdzie coś drgnęło, to szkoda mi było trochę pana z Wietnamu oraz na końcu, gdy Tonia zostawiła przykuta Andżelikę. Generalnie było mi wszystko jedno co się wydarzy i jakoś nie wczułem się w ten klimat.
Prawdę mówiąc dziwne, bo klimat był oddany świetnie. Mnie z reguły wiele rzeczy nie rusza, ale tutaj ten film aż ociekał tym całym zpepsuciem i okropieństwami. To wszystko w dodatku było niesamowicie naturalistyczne, niczym proza Emila Zoli. To jest kompletne przeciwieństwo filmów amerykańskich, gdzie nawet brzydota jest ładna. Nie chodzi mi tutaj o przejmowanie się losami bohaterów, bo trudno się nimi przejmować, jeśli nie ma się z kim utożsamić. Ale odczucie klimatu i ogólne takie nieprzyjemne uczucie mi na przykład towarzyszyło podczas całego filmu, a scena czytania listów, która była dodatkowo jeszcze nieco absurdalna, jest w mojej opinii naprawdę mocna.
We are all evil in some form or another, are we not?
No właśnie sam nie wiem skąd taka reakcja na film, czy właściwie brak reakcji. Tak jak mówisz, było to wszystko mocno i dobitnie pokazane, sam podkreśliłem, że wyglądało to naprawdę mocno. Ale no, nie ruszyło mnie i nic nie poradzę. Nie poczułem klimatu, nie było mi jakoś nieprzyjemnie. Było mi nijak, jakbym oglądał coś neutralnego, nie wiem, dokument o zwyczajach słoni indyjskich.
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
Człowiek sam musiał sobie dać film do klubu by dać coś powyżej 6. Jestem zawiedziony bo z drugiej strony była ta dość nudna i mało dziwna kolejka.
Wracając jednak do filmu z tej kolejki to kilka słów trzeba napisać bo nie co dzień daje się 10. Recenzji nie było wczoraj bo musiałem sobie przemyśleć czy Ładunek zasługuje na taką, a nie inną ocenę. Wymienię zalety w punktach by było czytelniej(choć i tak pewno będzie chaotycznie jak to u mnie)
1) świetna ścieżka dźwiękowa. Może jestem trochę wieśniakiem, ale taka nuta z filmu idealnie mi przypasowała. Również była świetnie rozmieszona. Warto tu wspomnieć np. moment gdy Andżelika siedzi w nocy w samochodzie i znienacka podchodzi Żurow i gapi się tym swoim wzrokiem. Gdybym ja tam był, w tej sytuacji to bym się mówią kolokwialnie w gacie poszczał. Kolejne fajne sekwencje to wjazd do miasta wszystkich bohaterów po kolei lub momenty gdy działo się poważnie a tam matka Żurowa puszcza sobie taneczne hity.
2) Drugi plus to bohaterowie i aktorzy. Dosłownie każdy zapada w pamięć. Żurow to psychopata w najczystszej postaci. Trochę śmiesznie wypadają ci z amerykańskich filmów, którzy cudują, a Żurow jest po prostu straszny i nie życzyłbym najgorszemu wrogowi go spotkać w ciężkiej sytuacji. Profesor i Walerij to również ciekawe charaktery. Jeden niby dystyngowany, a tak na prawdę liczy się tylko on, a nie te dyrdymały co prawi. Drugi taki typowy hulaka co ma gdzieś wszystko i goni za chwilą.
3) Wydarzenia w filmie. Po części rozumiem co miał na myśli Umbastyczny pisząc że go film nie ruszył. Bo przecież wystarczy wejść na pierwszy lepszy serwis informacyjny a piszą tam w większości o morderstwach, porwaniach gwałtach itd. Nawet w MP były robione podobne rzeczy. W Ładunku jest to jednak przedstawione bardzo naturalnie i brutalnie. Nie ma rzeczy, które są jakieś nie z tej ziemi. Rozbił mnie moment gdy wrzucili ciało komandosa do łóżka, a potem gdy Andżelika musiała spać obok niedawnego ukochanego gdzie ją gwałcono i udręczano psychicznie.
4) Kontekst społeczny. Widać tutaj prowincję rosyjską taka jest i pewno do tej pory. Ludzie chleją by zapomnieć w jakim gównie tkwią. Nie wiem jak to do końca z Rosjanami bo sam osobiście nie znam żadnego, ale widząc po Ukraińcach coś w tym jest. Przy nich Polacy to abstynenci.
5) Sytuacja kraju w danym czasie. Widać, że wszystko się rozpada. Cała akcja dzieje się w brudzie, smrodzie, jakiś obskurnych ruinach. Dobrze, że filmu nie było czuć bo trudno sobie nawet wyobrazić ten smród w domu Żurowa po koniec.
6) Symbole. Mam wrażenie, że każda postać coś przedstawia. Profesor to symbol władzy. Głosi światłe idee, ale dba tylko o siebie. Walerij - młode pokolenie, które goni za pieniądzem. Aleksiej - niby wierzący, niby idealista, ale jednak ma w sobie zło bo gdyby sam się nie nawalił to on by pewno zgwałcił dziewczynę. Zurow - symbol brutalnej władzy, która leje po mordzie, upadla i sprawia, że śmierć byłaby nagrodą.
7) Praktycznie każda postać ukazana jest w jak najgorszym świetle. Żurowa nie będę wpsominał, ale każdy ma coś za uszami chyba jedynie poza Andżeliką, która za swoją naiwność płaci wielką cenę.
Ogólnie sporo by jeszcze można by pisać. Pewno Flaku czy panda napiszą to lepiej, ale dla mnie film ten sprawia, że człowiek jest wstrząśnięty. Lubię takie naturalistyczne filmy i z każdym rokiem coraz bardzie. 10 za to że wszystko się zgrało ze sobą i zazębiło idealnie. Dobry film powinien sprawiać, że człowiek myśli o tym co się tam stało i jak sam by postąpił, zachował się w podobnej sytuacji. Czy byłby Profesorem, Walerijem czy może nawet Żurowej choć mam nadzieję, że nikt nie polubi tej postaci bo jest zła i do tego tak zła, że nie sposób go lubić. Tutaj nasuwa mi się taka myśl, że w amerykańskich produkcjach ci źli sę przedstawiani jako ci fajni, cool. W filmie europejskim, a w szczególności tym wschodnim mam wrażenie, że jest znacznie mniej słodzenia.
10/10 i czekam na druga turę i liczę, że każdy się postara lepiej bo za dużo tych średniaków. Nie bójcie się dać z grubej rury i przyłożyć innym jakimś filmem
W ramach pre-recenzji popełniłam znanego muzycznego mema o moim stosunku do rosyjskiego kina
pewnie napiszę coś więcej wieczorem ale w dużej mierze zgadzam się z Umbą, główny problem tego filmu to zanurzenie się w źle i nienawiści do tego stopnia, że bardzo traci na tym konstrukcja filmu, co niestety nie pomaga budowaniu napięcia i tworzeniu punktów kulminacyjnych. Dałam 6/10
A i jeszcze jedno. Adi pisze zeby nie bać się dawać takie filmy. Jakie? No dla mnie ładunek to był średni film... Po ocenach mam wrażenie, że tylko dla Ciebie ta kolejka była poniżej średniej, większość dawała raczej wysokie oceny. Nie wiem też, co to znaczy "postarać się". Czy wrzucenie Dr Strangelove to był brak postaranka? no bez jaj, po prostu się Wam ten film nie spodobał, ale jest to swego rodzaju klasyk gatunku
AAA FILM NA PRZYSZŁY TYDZIEN!
Nie jest to jakaś zemsta za ten Ladunek, to nie był zły film na pewno. Zostajemy w klimatach beznadziei i komunie, przenosimy się trochę na zachód i słuchamy wizji dobrego rumuńskiego świra
Ostatnio był dzień kobiet, mamy wiekszosc meska w klubie, wiec daje film o babach, powodzenia
panda napisał/a:
główny problem tego filmu to zanurzenie się w źle i nienawiści do tego stopnia, że bardzo traci na tym konstrukcja filmu, co niestety nie pomaga budowaniu napięcia i tworzeniu punktów kulminacyjnych.
Bardzo dobrze podsumowane
A może w Ravenclawie
Zamieszkać Wam wypadnie
Tam płonie kij w odbycie,
Tam pedziem będziesz snadnie.
główny problem tego filmu to zanurzenie się w źle i nienawiści do tego stopnia, że bardzo traci na tym konstrukcja filmu, co niestety nie pomaga budowaniu napięcia i tworzeniu punktów kulminacyjnych.
A tego akurat nie uważam za jakąś wadę. Film nie musi budzić napięcia i mieć punktów kulminacyjnych - tutaj bardzo postawili na budowanie klimatu beznadziejności i wyszło moim zdaniem dobrze
A i jeszcze jedno. Adi pisze zeby nie bać się dawać takie filmy. Jakie? No dla mnie ładunek to był średni film... Po ocenach mam wrażenie, że tylko dla Ciebie ta kolejka była poniżej średniej, większość dawała raczej wysokie oceny. Nie wiem też, co to znaczy "postarać się". Czy wrzucenie Dr Strangelove to był brak postaranka? no bez jaj, po prostu się Wam ten film nie spodobał, ale jest to swego rodzaju klasyk gatunku
No tak. Bo ja też nie uważam, by mój Otik był średni
Kolejny film też mam przygotowany po uprzednim researchu i uważam, że będzie ciekawy.
No ale to już inny temat.
We are all evil in some form or another, are we not?
Czytałem sobie przez chwilę opinie na filmweb i za nic nie wiem skąd ten film ma tak wysoką ocenę i czemu ci ludzie tak się nim zachwycają. Film porusza ważny temat ale jest przy tym strasznie nudny. Przez cały czas miałem w głowie dwie myśli, tj. matka roku i wystarczyło się nie puszczać albo gumkę założyć, a jak nie było to powstrzymać się w dni płodne.
Ogólnie nie będę tu pisał o samej aborcji bo nie chce mi się toczyć tutaj o to gównoburzy ale film nie dość, że nudny to jeszcze irytujący z powodów zachowania bohaterów.
v6.01.15 © 2003-2005 | Original style by yassineb :: Ported for PHP-Fusion by: 
Jakie to szczęście, że mimo wszystko nie jest to znowu nic w stylu Łowcy Jeleni... Jak dla mnie film ratuje stylistyka, czyli to, co adiemu nie przypadło do gustu.
, co jest na plus. Nie ma w tej myśli jednak nic odkrywczego. No bo chyba każdy wie, że wojna jest "be". 
) 
