Autor |
RE: Wyspa |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 19:52 |
|
|
To może razem pójdziemy? - Usłyszałem głos Liama. No chyba zdurniał! Jeszcze czego, chociaż.. Wtedy też mógłbym się go szybko pozbyć.. Cholera o czym ja myślę.. Pokręciłem głową chcąc pozbyć się natrętnych myśli. - No to co? Improwizujemy!? - Krzyknąłem w stronę ludzi. Numerki były coraz bliżej, bez broni nie mieliśmy szans. Dobrze, że wziąłem przynajmniej swój plecak z apteczką. - W nogi ludzie, pomyślimy jak się od nich oddalimy! - Było to najgorsze rozwiązanie z możliwych, bo tak możemy robić w kółko a Numerki tak czy tak nas dopadną.
/ |
|
Autor |
RE: Wyspa |
shan
Użytkownik
Postać: Shannon Rutherford
Postów: 3022
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 19:56 |
|
|
Odgłos łamanych gałęzi z każdą chwilą narastał. Wszyscy zajęli pozycję.
Veronica znalazła odpowiednie miejsce by strzał się udał a numerek jej nie zauważył. Zaszyła się wśród liści i czekała.
Numerek wyłonił się spomiędzy drzew i podbiegł do swojego krwawiącego kolegi.
- Co się stało?! - Krzyknął klękając przy przyjacielu i starając się jakoś zatamować sączącą się krew.
- To oni... - Syknął leżący ochrypłym głosem. - Powiedz Kreii, że... - Reszty słów Fergusson nie dosłyszała. Całkowicie skupiła się na swoim celu.
Głowa! Pamiętaj głowa! - Delikatnie naciągnęła i wpatrywała się w mężczyznę, który rozmawiał z leżącym.
Jednak w momencie w, którym miała już puszczać wredny i peszący głosik szepnął w jej główie "Spudłujesz" - i tak się stało.... Veronica szarpnęła lekko ręką i kamyczek przeleciał metr od numerka uderzając w drzewo.
- Co u?!... - Syknął podrywając się i rozglądając się z przygotowaną do wystrzału bronią w ręku. Veronica nie czekała jednak aż mężczyzna wydedukuje skąd padł strzał. Wzięła drugi kamień, napięła, chwila skupienia i strzeliła... celowała wzorując się na Joshu w skroń, ale kamień znów nie drasnął numerka, który co gorsza zrobił krok w jej stronę wiedząc już skąd jest atakowany.
Fergusson pospiesznie wzięła trzeci kamień i oddała kolejny strzał. Trafiła prosto w przyrodzenie mężczyzny, który zwinął się w pół i wypuścił strzelbę.
Josh w trybie natychmiastowym go powalił. |
|
Autor |
RE: Wyspa |
Michelle
Użytkownik
Postać: Miśka
Postów: 228
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 20:14 |
|
|
Obserwowałam to z daleka, Vernoca świetnie dała sobie radę, nagle usłyszałam jakąś cichą rozmowę, natychmiast pobiegłam do nich.
- Szybko, zwijamy się! Nadchodzą, nie wiem ilu ich jest, ale idą tutaj- wykrzyknęłam. |
|
Autor |
RE: Wyspa |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17695
Administrator
|
Dodane dnia 08-11-2010 20:17 |
|
|
Czas na mój post i kilka słów wyjaśnienia:
Dores obudziła się nagle z krzykiem. Rozejrzała się wokół, a w jej oczach malowało się przerażenie. Miała okropny sen. I wcale nie chodziło o to, że na końcu zginęła, ale o to co robiła przedtem. Nie mogła się otrząsnąć. Spojrzała na Edgara. On także nie wyglądał najlepiej.
Kilka słów:
Otóż... nie zamierzaliśmy wcale rezygnować z gry (dlatego April przeprowadziła radę ), anie z naszego stylu, a te nasze dziwne posty, śmierć i przerwa (taki cliffhanger) były od początku przewidziane. To taki nasz mały żarcik w związku z komentarzami sami wiecie jakimi Żeby nie było, że ktoś z nas się poczuł pokrzywdzony, czy jak to nam było nazywane. Świetnie się bawiliśmy, zwłaszcza przy wątku mrowiska i stonki Może więcej: komentarz do tematu w postaci takiego żartu w fabule A teraz wracamy do siebie!
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Wyspa |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 20:26 |
|
|
...I znów ruszyliśmy w pościg. Tym razem ciepła ręka Jeffreya gdzieś umknęła. Biegłam sama, na oślep, poprzez zarośniętą drzewami dżunglę. Choć nie całkiem dawno temu wyszłam z oceanu, nie byłam mokra od wody. Byłam mokra od potu, który z wysiłku i strachu ciurkiem spływał po potylicy i skroniach w dół, odwiedzał piersi, plecy i brzuch. Warto dodać, że ciągle miałam na sobie jedynie krótką sukienkę; co chwila spadały na mnie pająki, a na skórze siadały owady. Biegłam więc, odpędzając je od siebie rękoma. Problem polegał na tym, że moje ciało nie było jeszcze przystosowane do biegu z takimi przeszkodami. Oczy nie rejestrowały obrazu na tyle szybko, bym mogła odpowiednio reagować, dlatego w pewnym momencie runęłam jak długa. Zamarłam. Słyszałam za sobą czyjeś kroki. Dźwięk ten nieprzyjemnie rozchodził się po czaszce, czyniąc tym samym zamęt w myślach. Czy to wróg, czy swój?
-Wstań powoli, nie próbuj żadnych sztuczek.
Wstrzymałam oddech. Powoli podniosłam się, ręce automatycznie poleciały ku górze. Szczęka drżała. Miałam ochotę się rozpłakać. Przede mną stał wielki, łysy mężczyzna z ubytkami w zębach. Nie wyglądał właściwie jak człowiek, bardziej jak wielka małpa. Szczerzył się do mnie okropnie. Między jedynkami, których nie było, rozprzestrzeniała się papka śliny. Spadała powoli na usta, ciekła po podbródku, aż wreszcie wchłaniała ją brudna koszulka w odcieniach moro. Obrzydlistwo.
-Ślepa uliczka. Koniec gry.
Trzymał palec na spuście. Powoli naciskał....
-Ymeżomop? Tsej oget atraw? Yzc ot ein ąj łyzcelyw bocaJ?- dotarło nagle do naszych uszu. Mężczyzna rozejrzał się. Nigdzie nie było ludzi, którzy mogliby wydawać z siebie te niezrozumiałe szepty. Bałam się, ale... i on się bał.
-Jeszcze Cię dorwę, ruda suko.- wycedził przez zęby i czmychnął w zarośla. Wychwyciłam jedynie mokrą plamę na jednej z nogawek jego spodni, w okolicach uda. Nie mogłam się ruszyć. Bałam się, że za moment wróci ze swoimi ludźmi, albo że przyjdą ci, którzy szeptali. Drgnęłam lekko. Kilkanaście sekund później biegiem puściłam się w zupełnie innym kierunku.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Wyspa |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 20:34 |
|
|
Bernard po chwili stąpania po zielonej łące powrócił. Powrócił jednak w innej postaci. Nadal inni widzieli go jako człowieka z krwi i kości lecz tym razem był on młody, zdrowy i silny. Z radości Bernard zaczął więc biegać po dżungli śpiewając pod nosem. Po chwili jednak natrafił nieoczekiwanie na Dores i Edgara. Jako że był całkowicie nagi gdyż tak powrócił zza światów stanął tylko jak wryty zastanawiając się czy starzy znajomi go rozpoznają. |
|
Autor |
RE: Wyspa |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 20:34 |
|
|
-Też miałaś okropny sen? To chyba przez to koło, nadal mnie ciarki przechodzą... - powiedział Ted, wstał i pomógł swojej córce wstać. Rozejrzeli się, byli na polanie, w miejscu gdzie kiedyś zbudują Łabędź lecz oni o tym nie wiedzieli. Plecak nadal miał, w którym miał kilka przydatnych rzeczy. Wyjął z nich ich szaty, bo teraz w kurtkach Dharmy było im zdecydowanie za ciepło -Ciekawe kiedy my jesteśmy, wygląda mi to na dawne czasy. Najważniejsze że chyba koniec, głowa mnie nie boli. Krew nie leci z nosa. Jesteśmy uratowani... Po chwili ujrzał człowieka, nagiego
-Spójrz Dores, to jakiś tubylec, nagi. Jesteśmy w czasach Homo Erectusa czy coś w tym stylu - powiedział Ted
Edytowane przez Furfon dnia 08-11-2010 20:36 |
|
Autor |
RE: Wyspa |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17695
Administrator
|
Dodane dnia 08-11-2010 20:50 |
|
|
/adi, jakby co, to my jesteśmy w innych czasach niż pozostali /
Dores jeszcze kręciło się w głowie. Na myśl o uprawie ziemniaków albo modlitwie przechodziły ją dreszcze obrzydzenia. Więc miałeś ten sam sen, co ja? - zdziwiła się. Tak.. to to przez to koło.... Nie mogła się otrząsnąć po traumatycznym przeżyciu ratowania stonki. Nagle Dores zobaczyła coś równie okropnego jak jej sen, a był to nagi Bernard. Od razu odwróciła wzrok. Ubierz się! - wrzeszczała do niego, patrząc w bok.
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Wyspa |
Lincoln
Mistrz Gry
Postów: 6254
Mistrz Gry
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:03 |
|
|
Odgłos strzałów dodał uciekającej grupie jakiejś niezwykłej dawki sił. Niespodziewanie najszybciej ze wszystkich ruszyła Gigi i już po kilku chwilach zniknęła za zaroślami. Reszta biegła w tym samym kierunku, nie tracąc siebie z oczu. Liam już prawie nie odczuwał, że biegnie boso. Nie było nawet czasu się nad tym zastanawiać, trzeba było patrzeć pod nogi, by uniknąć potknięcia. Po kilku kilometrach sprintu zatrzymał się skulony obok drzewa, próbując złapać oddech. Nie był przyzwyczajony do takiego zmiany tempa. Jeszcze nie tak dawno kąpał się w oceanie, a za chwilę musiał uciekać przed Numerkami, o których praktycznie nic nie wiedział. Co gorsza stracił towarzyszy z oczu więc zaczął błądzić między drzewami, chcąc znaleźć jakiś ślad.
4 lata temu było spoko, nie znał mnie nikt, a i tak przez czasu brak chciałem by tydzień miał 8 dni.
Jako 15-latek nie złożyłem wyjaśnień, gdy wziąłem za majka to już miałem lat 16.
Miałem swój numer 23, jak Sparrow, ale Walter nie Jack, #Fingerling.
Stąd się wzięło moje zamiłowanie do treści brat. A umrę pewnie całkiem młodo, mając nie wiem 42?
|
|
Autor |
RE: Wyspa |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:06 |
|
|
/Other i tak Bernard jest martwy już/
Bernard gdy usłyszał reakcję Dores i Edgara ucieszył się że go poznali. Szybko pożyczył z plecaka Edgara jakieś ubranie i nałożył je na siebie. Czuł się teraz tak młodo że nawet skórka z piersi mu nie zwisała że aż podszedł do Edgara i Dores i już ubrany wyściskał oboje. |
|
Autor |
RE: Wyspa |
panda
Użytkownik
Postać: Cherrrie Swanson
Postów: 7730
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:11 |
|
|
Bił numerka ze wściekłością, która uzbierała się przez te wszystkie czasy na wyspie. Puściły wszystkie hamulce. Na jego rękach błyskawicznie pojawiła się świeża, cudza krew, która zabarwiła też jego koszulę i... Nie mógł w to uwierzyć, ale jej zapach uczynił go szczęśliwszym. Zdał sobie sprawę z tego dopiero wtedy kiedy upewnił się, że oboje nie żyją. Zostawił ich ciała, zabierając tylko broń i amunicję. Jeden rewolwer, jeden karabin. Nie było źle. Wrócił szybko do ich kryjówki w krzakach. Ver prawie upadła na jego widok. Ręce zakrwawione po łokcie, mokre od potu włosy i ten dziwny wyraz twarzy, to zobaczyła. Josh rzucił broń na ziemię i dopiero wtedy naprawdę wrócił mu rozum. Odwrócił wzrok, nieco zmieszany. Komu teraz dać broń? Veronica zmarnuje całą amunicję, Miśce nie ufam... Cormac? - zamyślił się.
- Jonker, rewolwer jest twój. - rzucił. - Idziemy dalej, a raczej biegniemy.
Edytowane przez panda dnia 08-11-2010 21:13 |
|
Autor |
RE: Wyspa |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:17 |
|
|
Tedowi jakoś była znajoma twarz lecz nie rozpoznał Bernarda, dla niego Bernard był nadal starym prykiem a ten facet wyglądał młodo, nadal uważał go za jakiegoś dzikusa, który lubi obmacywać obcych ludzi. Zastanawiał się jak do niego przemówić, bo na pewno w żadnym języku cywilizowanym nie mówi. Może na migi? Zrozumie mnie? To może spróbuje się zaprzyjaźnić z dzikusem... Podniósł z ziemi ziemniaka, który akurat wypadł z plecaka i zaczął machać przed twarzą Bernarda, chciał mu w ten sposób zaproponować go do jedzenia, by zyskać jego łaski... |
|
Autor |
RE: Wyspa |
jazeera
Użytkownik
Postać: Uchechi Anonaba
Postów: 5281
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:18 |
|
|
Wszyscy w piątkę rzuciliśmy się do biegu. Kilkanaście metrów za nami słychać juz było Numerki. Biegłem jako ostatni dopiero później przyspieszyłem. Już biegnąc jako pierwszy wyznaczałem kierunek w którym uciekaliśmy. Odwróciłem głowę do tyłu i momentalnie się zatrzymałem. Nigdzie jej nie było.. - Gigi!! - Wydarłem się na cały głos. W dupie miałem czy Numerki mnie znajdą czy nie. - Gigi! - Krzyczałem co chwilę mając nadzieję, że rudowłosa wybiegnie zaraz zza drzewa. Czułem jak coś się we mnie kruszy, coś boli. Dłonie zaczynały się trząść, serce przyspieszało bicie. - Gdzie jesteś Gigi!!?? - Krzyknąłem. Spojrzałem z przerażeniem na miejsce z którego przybiegliśmy, Gianna nadal się nie pojawiała. Liam też zniknął z moich oczu. Puściłem się biegiem z powrotem na pole bitwy szukając Stokrotki. - Gigi! |
|
Autor |
RE: Wyspa |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:24 |
|
|
Edgarze a tobie co się stało? - spytał młody Bernard ze zdziwioną miną na widok ziemniaka migającego mu przed oczyma. Zresztą mniejsza z tym - odparł od nowa Bernard - Zostałem tu przysłany by coś zrobić z wami moi drodzy. Musicie przestać zabijać! |
|
Autor |
RE: Wyspa |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:29 |
|
|
Gdy usłyszał coś tylko jedna myśl przyszła mu do głowy, lecz spodziewał się że Dores nie byłaby zadowolona.
-Przestać zabijać? Bernardzie, jak tak możesz mówić. Przez kogo zostałaś przysłany? Czemu jesteś młody i piękny? -pytał się go, lecz sam znał odpowiedz. On będzie teściem Bernarda, gdy ten ożeni się z Dores! Dlatego jest młody, wyspa go musiała zmienić dla tego wyższego celu. Ucieszył się, bo Bernard i Dores byliby wspaniałym małżeństwem.... |
|
Autor |
RE: Wyspa |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17695
Administrator
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:33 |
|
|
Kiedy Dores usłyszała słowa Bernarda wybuchnęła śmiechem. Przestać...haha przestać co? - nie mogła się opanować. Twoja śmierć musiała chyba spowodować uszkodzenie mózgu. - nadal nie przestawała się śmiać. Przestać... zabijać! A to dobre! Słyszałeś go, tato?
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Wyspa |
adi1991
Użytkownik
Postać: Wojciech Janusz
Postów: 7387
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:35 |
|
|
Musicie przestać zabijać bo zostaniecie ukarani Edgarze! Widzisz ja całe życie odżywiałem się zdrowo, pomagałem zwierzętom i w ogóle byłem dobrym człowiekiem i dzięki temu spotkała mnie nagroda. Wy też musicie się oczyścić z brudu który was trapi. Musicie poddać się rytuałowi oczyszczenia! Będę was obserwował! - po tych słowach Bernard zniknął w dżungli... |
|
Autor |
RE: Wyspa |
Otherwoman
Administrator
Postać: Trey
Postów: 17695
Administrator
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:38 |
|
|
Dores przestała się śmiać. Teraz całkiem wyraźnie widziała zdarzenia z ich snu. Snu? Czy to aby na pewno był sen...? A jeśli trafili do pętli czasu po to, by naprawić błędy i naprawdę to już raz przeżyli???
We are all evil in some form or another, are we not?
|
|
Autor |
RE: Wyspa |
agusia
Użytkownik
Postów: 8436
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:43 |
|
|
Strach przed ludźmi zmienił się nagle w strach przed otoczeniem. Nie miałam pojęcia, gdzie jestem. Dookoła nóg plątały się nieznane krzewy, liście spadały na głowę, a nieznajome zwierzęta patrzyły na mnie pogardliwie. Nie wiedziałam, w którym kierunku biegnąć. Każde podniesienie stopy było wyczynem, jakbym podnosiła ciężki posąg. Usiadłam na kamieniu i westchnęłam. Z oczu popłynęły łzy; po dwie z każdego. Czułam się tak, jakby ktoś mnie oszukał. Obiecywano mi piękną wyspę, tymczasem okazała się piekłem. Odgłosy strzałów zbliżały się. Miałam wrażenie, że numerki tłoczą się naokoło mnie. A może to nie były numerki? Może ci, którzy szeptali? I krzyk, głośny krzyk...
-Jeffrey?- wychrypiałam nagle, podnosząc głowę. -JEFFREY!- wrzasnęłam. Dusza jakby uniosła się o kilka centymetrów, słysząc jego głos.
140 osób ginie rocznie od uderzenia papajem. |
|
Autor |
RE: Wyspa |
Furfon
Użytkownik
Postać: Helena
Postów: 6221
Mistrz Przetrwania
|
Dodane dnia 08-11-2010 21:47 |
|
|
Ted chciał już coś zaproponować Bernardowi, jeden warunek a on wtedy by przerwał zabijanie lecz Bernard uciekł i nic z tego nie będzie.
-Chodź. Znajdźmy jakiś ludzi, i zabijmy kogoś bo dziwnie się już czuje... |
|