Dlaczego? Z tego samego powodu, dlaczego podobała mi się Duża Ryba.
Bo impresjonizm i symbolizm to jedne z moich ulubionych nurtów.
Bo uwielbiam młodopolskie Zakopane.
Bo uwielbiam Wesele, Tetmajera, Kasprowicza, Leśmiana. Także Nietsche i Przybyszewski są interesujący.
Generalnie stylistka i klimat tamtej epoki jest w bardzo w moim guście - symbolika, fantastyka przemieszana z rzeczywistością, irracjonalizm, oniryzm (tak, to bardzo kojarzy mi się teraz z Dużą Rybą...), ale także odpały satanistyczne, czarne msze i narkotyzowanie się opium, czy filozofia Nietzschego i Staffa sny potędze. Cała krytyka i ośmieszanie filisterstwa też kojarzy mi się z filmami Tima Burtona.
Do tego w tamtych czasach coraz bardziej kształtowały się idee socjalizmu, co było mi też jakoś bliskie.
Można by wiele napisać, ale ja czasy polonistyki, a tym bardziej polskiego w szkole, mam już dawno za sobą, więc pozostało mi głównie bardzo pozytywne wspomnienie i skojarzenia z tą epoką, która zawsze była moją ulubioną.
Jaki jest twój ulubiony poeta?
We are all evil in some form or another, are we not?
Zawsze, gdy ktoś nie o to pyta, nie mogę znaleźć odpowiedzi. To jak z ulubioną książką albo ulubioną piosenką. Ciężko wybrać i często się zmienia... Lepiej odpowiadałoby mi się na pytanie o ulubione wiersze - te mogłabym wskazać bez wahania. Chyba nie mam jednego ulubionego poety, ale miewam okresy, kiedy jedną osobę czytam najwięcej i najbardziej się nią zachwycam. Gdybym miała wybierać, to chyba wskazałabym parę nazwisk: Bolesław Leśmian za jego dziwaczny świat, za jego genialne erotyki, za całą jego lesistość, zieloność i słoneczność; Zbigniew Jerzyna głównie za przecudowne erotyki; może jeszcze Dylan Thomas za kilka wybitnych wierszy, które właściwie rozumiem bardziej intuicyjnie niż intelektualnie. Wielu jest poetów, których wierszami się zachwycam, ale słabo znam ich całą twórczość, np. chciałabym powiedzieć, że jeszcze Thomas Stearns Eliot należy do mych ulubionych, ale czytam w kółko tylko dwa jego poematy, a nigdy nie mam nastroju, żeby wbić się w resztę - długą i bardzo intelektualną, przy której trudno mi się skupić. Właściwie to nie wiem... Nie wiem. (Swoją drogą, gdybym miała odpowiadać na swoje własne, poprzednie pytanie, to tez powiedziałabym, że Młoda Polska, ale gdy tak spojrzeć pod kątem ulubionych twórców, a nie ulubionej stylistyki, to najwięcej jest nazwisk z innych epok - ciekawe...).
ciężko tak wymienić ulubione więc może napiszę te co nie tylko są ulubione, ale miały wpływ na mnie bo ulubionych jest sporo, a by wybrać niektóre musiałbym przeczytać jeszcze raz by sobie przypomnieć szczegóły
1. Zbrodnia i Kara - niby lektura szkolna, ale ja czytałem tę książkę znacznie wcześniej bo leżała na półce u mnie w domu wśród encyklopedii(gdy jeszcze były w grubych tomach, a nie w internetach) i książek o wiertnictwie. Do dziś pamiętam, że zrobiła na mnie niesamowite wrażenie jak miałem te około 10 lat, a oprócz treści książka też jest dawno wydana i ma ten swój niepowtarzalny klimat, który dodaje pewne wrażenia podczas czytania książki, która jest świetna.
2. Władca Pierścieni - ta seria to była moja pierwsza duża fantasy. Przeczytałem ją jeszcze nim filmy powstały i do tego przed erą internetu gdzie wszystko można sprawdzić dzięki czemu do dziś pamiętam jak inaczej wyobrażałem sobie wiele rzeczy i sprawia to, że książka ta jest wyjątkowa bo chyba najbardziej pobudzała wyobraźnię.
3. Harry Potter - z perspektywy czasu nie jest to wielkie dzieło literackie, ale sprawiło, że człowiek odpływał w swoje marzenia. Do dziś pamiętam jak się czekało na kolejne tomy. Do tego jest to kolejna seria przeczytana w dzieciństwie oraz przeczytana przed filmem(Kamień Filozoficzny i Komnata Tajemnic - Kamień już wyszedł ale go nie widziałem). Co kolejne mi się podobało to to, że seria ukazywała się tak jakby w moim wieku - kiedy dostałem pierwsze dwa tomy na gwiazdkę miałem 10 lat i tak jakby było jeszcze możliwe, że dostanę list z Hogwartu, na który wciąż czekam by przydzielono mnie potem do Hufflepuffu
podsumowując książki może potem czytałem i lepsze z całą pewnością, ale wszystkie wyżej wymienione tytuły czytałem w wieku około 10-11 lat i były pierwsze w swych gatunkach przez co są tak wyjątkowe
1. Harry Potter
- no bo to jako jedyne prócz Lost mnie tak wciągnęło w przedstawiony świat, że wcale nie chce się go opuścić. Dzięki tej książce polubiłam też fantastykę jako taką, bo jako dziecko jej nie znosiłam HP przeczytałam jednym tchem wszystkie tomy w wieku 25 lat, czyli całkiem niedawno i w sumie z jednej strony cieszę się, że nie musiałam czekać na kolejne tomy, a z drugiej trochę szkoda ;p Cóż, książka trafia w mój gust nie tylko ciekawą historią, ale przede wszystkim fantastycznym klimatem i tym, że można ją trochę tak analizować jak Lost Dodam, że sięgnęłam po nią głównie dlatego, że Hugo powiedział do Sawyera, że wygląda jak Harry Potter No i to jedyna seria książek, którą czytałam więcej niż 2 razy. No i pierwsza, która zmotywowała mnie do udziału w jakimkolwiek konwencie
2. Mistrz i Małgorzata
Może to i lektura, ale fenomenalna. W książce zakochałam się całkowicie i po przeczytaniu jej, zaczęłam od razu czytać od nowa (w sumie podobnie jak z HP) Jest pełna czarnego humoru, nieco groteskowa, czyli znowu moje klimaty
3. Martin Eden
tu mam problem, bo jest mnóstwo książek, które bym tu umieściła
Niech będzie Martin Eden, choć w ogóle lubię książki Jacka Londona. Co mi się podoba w Edenie i innych jego książkach, to to, że opowiadają o tym, że człowiek może wszystko, jeśli chce, że lepiej umrzeć na stojąco niż żyć na kolanach. Jakaś siła bije z jego powieści, którą można zarazić się podczas lektury
podtrzymuję ;o
We are all evil in some form or another, are we not?
to ja odpowiem podobnie tzn. wymienię ważne dla siebie serie gdyż ulubione to ciężko mi wybrać i są one przede mną
1. Seria Tomków. Nie wiem czy ktokolwiek to kojarzy, ale to była stara seria przygód nastoletniego Tomka dziejąca się w czasach zaborów. Brzmi to nieciekawie tylko że każda książka opisywała wyprawę w jaką część świata (np. Tomek w krainie kangurów, Tomek na czarnym lądzie, Tomek u źródeł amazonki), więc każdy tom miał swój własny klimat, własną faunę i florę (szczegółowo opisywane w przypisach) no i jakieśtam przygody z tubylcami itp. Nie jest to moja ulubiona seria, ale pierwsza którą poznałem (ok. w wieku 8-9 lat) i rozbudzała ciekawość różnych stron świata, która mi została do dziś
2. Władca Pierścieni - nie jestem pewny czy pierwsze poznałem to czy HP, bo oba w okolicach 10 roku życia, ale powiedzmy, że to. Generalnie wtedy na samym początku miałem ogromną fazę na LOTR, pamiętam, że na gwiazdkę dostałem figurki do malowania, które niby powinny być później wykorzystywane w grach strategicznych na trawiastych planszach (pamiętam, że życzyłem sobie planszę Helmowego Jaru o wartości kilkuset zł), chociaż oczywiście wolałem się tym dziadostwem bawić po swojemu. Mimo że w przeciwieństwie do adiego poznałem książki równolegle do filmów, to moją wyobraźnię rozbudziło to na tyle, że wymyśliłem własną historię fantasy (oczywiście będącą plagiatem jednocześnie Losta, HP i LOTR) którą zacząłem spisywać bo chciałem wydać książkę (), ale oczywiście później mi się to znudziło tak jak same LOTR.
3. oczywiście HP i o tym się rozpisywałem już przy rewatchu. HP jest na tyle popularne, że można było się tym podniecać razem z innymi. Pewnie moja ulubiona seria z tych wymienionych. Jesteśmy pokoleniem HP i fajnie.
Ok, wymień swojego ulubionego malarza (). Najlepiej z przykładami w postaci obraz(k)ów
Seria Tomków. Nie wiem czy ktokolwiek to kojarzy, ale to była stara seria przygód nastoletniego Tomka dziejąca się w czasach zaborów. Brzmi to nieciekawie tylko że każda książka opisywała wyprawę w jaką część świata (np. Tomek w krainie kangurów, Tomek na czarnym lądzie, Tomek u źródeł amazonki), więc każdy tom miał swój własny klimat, własną faunę i florę (szczegółowo opisywane w przypisach) no i jakieśtam przygody z tubylcami itp. Nie jest to moja ulubiona seria, ale pierwsza którą poznałem (ok. w wieku 8-9 lat) i rozbudzała ciekawość różnych stron świata, która mi została do dziś
Nom, tez to czytałam łącznie z przypisami, których było więcej niż tekstu Wtedy miałam jeszcze takie marzenie, że w przyszłości zostanę naukowcem podróżnikiem. Ogólnie nie była to literatura najwyższych lotów, ale naprawdę dużo się wtedy dowiedziałam i nawet w szkole nieraz zaskakiwałam nauczycieli
Ale od tej serii o Tomku wolałam książki podróżnicze Wilarda Price'a, których tytuły zaczynały się od słowa "Przygoda...", np. "Przygoda z wulkanem", "Przygoda ze słoniem" itp, do dziś pamiętam fragmenty tych książek czytanych w wieku ok 10 lat
-------
jednego? no to ciężko...
kiedyś jarałam się Salvadorem Dali, jak trzy czwarte społeczeństwa, potem Beksiński - to samo...
ale niech będzie Wyspiański (wcześniej pisałam o ulubionej epoce, to pasuje ;p)
w domu mam reprodukcję "Chochołów" i to chyba mój ulubiony jego obraz
przeciez w nim byłaś.. dość kwadratowy, błękitne ściany, czarno-srebrne meble, ciemnoszara podłoga, praktycznie wszędzie porozrzucane jakieś papiery, książki i płyty, czyli wszystko na swoim miejscu. Zbudowałem pomost z futerału na gitarę po którym koty mogą wchodzić na szafę, co tez czynią i spoglądają przez pół dnia na ludzi z góry. Mam 3 czarne plakaty- z Mechanicznej Pomarańczy, z "Brzdącem" Chaplina i z "Hiragana Zoo", który pomaga uczyć się japońskich zgłosek przez obrazki ze zwierzętami. Mam wyjście z pokoju na balkon z widokiem na działkę.
zapewne trochę mnie kwadratowy niż u Liona, pomarańczowe ściany, na podłodze panele, które się trochę rozchodzą bo podłoga pod spodem krzywa, łóżko przy jednej ze ścian, po drugiej jakaś komoda i półka z książkami, w takiej wnęce duża szafa. Mam nawet okno z którego widać główną drogę i pół wsi, a obok niego biurko gdzie stoi komputer, lampka. Na zewnątrz widać jeszcze tylko globus, a tak to jest porządek bo jakoś nie lubię jak mi się wszystko wala poza miejscem do tego przeznaczonym
Jest mniej kwadratowy niż pokój Liona, a pewnie nawet mniej kwadratowy od pokoju adiego. Jest mały i prostokątny. Ściany mają kolor pomiędzy bladobrzoskwiniowym a bladołososiowym. Meble są ciemnobrązowe. Wzdłuż jednej ściany stoi coś, co zostało wyprodukowane jako wisząca półka, a mnie służy za podłużny stolik do palenia (świec). Stoją na nim dwa świeczniki i kominek do kadzidełek oraz pojemnik ze szklanymi kulkami do gry. Nie grywam w kulki, ale już od dzieciństwa uważałam je za jeden z najpiękniejszych wytworów ludzkich rąk - służą mi one tylko do oglądania. Przed łóżkiem leży zielony gałgankowy dywan, a nad łóżkiem na jednej ścianie wisi ikona krzyża, a na drugiej znajduje się wypisany dużymi literami wiersz Walta Whitmana pt. "O, żyć zawsze i zawsze umierać".
Bardziej prostokątny niż kwadratowy. Całkiem spory jak na jedną osobę. Ściany zielone, na podłodze wykładzina, oczywiście zielona. Dwie kanapy. Jedna do spania, a druga do przechowywania sterty ubrań aby nie musiały leżeć na ziemi. Na środku stolik. Plus jakieś meble i szafa. Ogólnie nic ciekawego. No i na drzwiach wisi plakat ze zdjęciem Wisły Kraków po zdobyciu mistrzostwa w 2008 z Darkiem Dudką, Cleberem i innymi legendami. Oczywiście wisi tylko dlatego, że nie chce mi się go zerwać od jakichś 6 lat. Po za tym przebywam w tym pokoju średnio 2-3 dni w miesiącu więc jest mega zaniedbany
Jest prostokątny, mały i raczej zagracony. Dwie ściany są pomarańczowe, dwie bordowe, sporo miejsca zajmują klawisze, dwie gitary i reszta instrumentów, wielka półka z książkami i pare kartonów na pierdoły. Mam jeszcze łóżko i szafę na ciuchy a na ścianach wisi sporo zdjęć i parę starych płyt winylowych. Na biurko już niestety miejsca nie starczyło. Zasłony i dywan są bordowe, a okna wychodzą na cmentarz.
NIE JEST PROSTOKATNY ANI KWADRATOWY!!!!!
no na serio, ma blizej nieokreślony kształt; przypomina to literę L z zaokrągloną środkową krawędzią (po drugiej stronie są po prostu zakręcone schody). Jest bardzo duży 'w podłodze', i jako że mieści się na zaadaptowanym poddaszu nie posiada normalnych okien, tylko te dachowe, nie mam więc też parapetów. Echo słychać nawet po położeniu dywanów i wszystkich gratów w pokoju. Generalnie to bardzo często sobie tam przemeblowuję, ale póki co: jak się wejdzie, to po lewej stronie stoi stolik LACK za 15 ziko z dwoma fotelo-krzesłami. Nad nimi, na tej samej ścianie co drzwi (ściana biała tak jak sufit którego w pokoju niewiele), znajduje się taka srebrna tablica na magnesy, tam wiszą sobie pocztówki, fotki, bilety, inne ważne dla mnie, jako osoby wbrew pozorom dość sentymentalnej, papierki. Na prostopadłej do drzwi ścianie (koloru Karmazynowy Przypływ) mam dwie czarne, wysokie półki z książkami, oczywiście jest to za mało i półki się uginają Na przeciwko od drzwi mam skos (pomalowany na szaro), ale nie tak od podłogi tylko z metr od niej (również szaro), ale paradoksalnie tam zazwyczaj ląduje najwięcej rzeczy, tak też jest w tym przypadku: po lewej stronie, w rogu, stoi czerwona szafka, na niej maszyna do pisania. Obok czarne biurko, czerwona lampka, zazwyczaj komputer, pod biurkiem drukarka. Następny jest grzejnik, jego część jest przykryta przez łóżko z takimi czarnymi kratami po jego trzech stronach, które są zimne i dlatego ciężko się śpi u mnie w dwie osoby za łóżkiem jest delikatna wnęka która jest biała, potem komin (otynkowany i czerwony, nie mam kominka w pokoju) i potem mam też taką wnękę na lusterko i te wszystkie rzeczy do malowania się, nad tym dwie półki na płyty z klasyką (dostałam, płyt nie kupuję). Potem zaczyna się ta półokrągła ściana, obłożyłam ją białą tapetą w czarne wzorki. Na podłodze mam panele i dywan.